Banalna prawda o Lechu Wałęsie

Moja odpowiedź na stały tekst Lecha Wałesy z jego bloga, zaczynający się od słów:

Przeglądając teksty w Internecie można zwątpić w sens służenia ideałom, można zwątpić w patriotyzm .

Przeglądając teksty w Internecie ze zrozumieniem, nie można ocenić osoby Lecha Wałęsy inaczej niż jako ofiary SB.

Bardzo pyszałkowatej, ekstremalnie egocentrycznej i chciwej ofiary własnych ułomności.

Dzięki tym cechom bardzo łatwo udało się szczwanym lisom z komunistycznego aparatu bezpieki (którzy wcześniej nie raz łamali znacznie twardszych niż prosty, w dosłownym znaczeniu tego określenia, robotnik – bez wykształcenia i osiągnięć), zrobić sobie z Leszka marionetkę. W ich rękach elektryk Wałęsa miał szansę odbyć kilkunastoletnią jazdę bez trzymanki na szczyt, cały czas przekonywany o swojej wyjątkowości, czy wręcz unikalności. Sądzę (no powiedzmy, że jestem przekonany na 68%), że Lechu w dalszym ciągu jest święcie przekonany o tym, że to on sam, jednoosobowo pokonał komunę, wyzwolił Polskę spod okupacji, czy załatwił umorzenie długów. W istocie wiele działań LW jako przywódcy Solidarności, czy później jako Prezydenta RP, było na rękę komunistom i ich spadkobiercom. Czy tylko dlatego, że tak skutecznie udało im się omotać naszego najzacniejszego noblistę, czy rzeczywiście był im on świadomie przychylny? Tylko to pytanie nie ma dla mnie wciąż jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko inne jest jasne: prawda o „Bolku”, o wspieraniu „lewej nogi” i o „nocnej zmianie”…

Do pana Wałęsy nigdy nie dotrze prawda o rzeczach, które dowiedzione są bezsprzecznie. Nie wiem czy dlatego, że jego umysł nie przyjmuje pewnych faktów do wiadomości, czy jest otoczony fałszywymi pochlebcami utwierdzającymi go w ułudzie, z których z pewnością całkiem duża grupa była na liście płac PRL-owskiej SB, a kilku pewnie wciąż otrzymuje wynagrodzenie od współczesnych „służb”.

Ponieważ Lechu nie ma już żadnego poparcia wśród wyborców, to nikt poważny się nim nie przejmuje. Egzystuje w tej chwili na zasadzie pamiątki z przeszłości. Niektórzy wciąż chcą mieć z nim zdjęcie (jak ci poważni biznesmeni z BCC, czy dzieci z amerykańskich „uniwersytetów”).

Czy Wałęsa ma szansę na wyjście ze strefy mroku, na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości, na ujawnienie swoich archiwów, o których zapewne sam dokładnie nie wie jak cenne zawierają informacje? Sądzę że nie. Nie ma odwagi, a co gorsza – nie jest typem osobistości która miała by na tyle godności, żeby nie chcieć trwać w takiej niejasnej sytuacji. Jego obecne status quo zupełnie mu odpowiada. Żyje sobie wygodnie i ma gdzieś cały świat. Od czasu do czasu pokrzyczy na dziennikarzy, którzy ośmielili by się zadawać zbyt niewygodne pytania, czy pogrozi sądem osobom ujawniających kompromitujące go materiały. Ale to wszystko na co go stać.

No i może jeszcze z satysfakcją kasować komentarze na swoim blogu, marząc o tym że jednocześnie zatyka usta wszystkim swoim przeciwnikom.