XXX

Połowa Polski świętowała wczoraj trzydziestą rocznicę (częściowo) wolnych wyborów. Moment, kiedy upadek PRL-u okazał się nie do uniknięcia. Osoby odpowiedzialne za stan państwa nie widziały już innego wyjścia, niż podzielić się władzą z ludźmi z zewnątrz własnego, od kilkudziesięciu lat zamkniętego, kręgu. Nastąpiły tajne negocjacje w podwarszawskiej Magdalence, ze starannie wyselekcjonowanymi opozycjonistami. Później teatrum pod tytułem „Okrągły stół”, no i wybory 4 czerwca 1989 roku. To już historia. Postacie ją rozgrywające są dziś różnie oceniane, kulisy nie wszystkich wydarzeń są dziś w pełni znane, a wiele decyzji podjętych w tamtym czasie po obu stronach barykady, wydaje się co najmniej kontrowersyjna.

Nie o tym jednak chciałem dziś napisać. Historia jest ważna, ale dosyć już rozdrapywania ran. Polacy są mistrzami patrzenia na swoje miejsce w Świecie, przez pryzmat czasów zaprzeszłych, podczas gdy tak naprawdę liczy się tylko i wyłącznie to, co jesteśmy w stanie osiągnąć tu i teraz. I ta teraźniejszość powoduje u mnie obawę co do przyszłości. Zwłaszcza po ostatnich wyborach.

Trzydzieści lat to sporo czasu. To całe pokolenie Polaków urodzonych, wychowanych i usamodzielnionych w post-komunistycznej ojczyźnie. Ludzi, którzy uznają wolność za coś zupełnie oczywistego. Kobiety i mężczyzn, dla których opowieści o tym jak to było za Gierka, czy Jaruzelskiego, to historia tak zamierzchła, jak dla mojego pokolenia wspomnienia z czasów II wojny światowej. A jednak łapie mnie za gardło prawdziwa trwoga, gdy widzę jak bardzo, wiodąca część polskiego społeczeństwa ma umysły zatrute komuną. Jak strasznie nie wie, co to jest Wolność.

Właściwie można by ten tekst skończyć jednym zdaniem, pokazując jak niska jest świadomość uczestniczenia w układzie niewolniczym, gorszym chyba niż znane ze szkoły obowiązki pańszczyźniane z okresu średniowiecza, gdyby każdy pracujący Polak zdawał sobie sprawę z tego, że przez pierwszą połowę każdej swojej dniówki haruje nie na swoją wypłatę, tylko na państwo, które dodatkowo zabierze mu z pozostałych 50% zarobku jeszcze 20-30% w podatkach, pobieranych przy każdej kasie sklepowej (na co nawet dostaje pokwitowanie, w postaci paragonu!), czy rachunku z gazowni, elektrowni, albo od dostarczyciela Internetu. Co może być większym dowodem na to, że ludzie godząc się na taki stan rzeczy, mają w głowię komunę? Znalazłem coś banalnego, ale nie dającego mi spokoju…

Z okazji wyżej wspomnianej rocznicy, miasto Gdańsk (będące w końcu kolebką Solidarności), ogłosiło konkurs na pracę graficzną mającą zinterpretować słowo „wolność”. Najwyżej ocenione dzieła można obejrzeć w artykule zamieszczonym na portalu Polityki, w tekście „30 lat wolności na plakatach młodych polskich artystów„. Na górze tej strony, widzicie fragment pracy, która zajęła drugie miejsce. To obraz autorstwa Jagny Wróblewskiej, pod tytułem „XXX”. Przedstawia on trzy postacie, cieszące się nieskrępowaną WOLNOŚCIĄ przebywania zupełnie nago na plaży, których sylwetki układają się w trzy litery X – jak „30” zapisane na sposób starożytnych Rzymian. W taki oto, najbardziej prosty, organiczny wręcz, pierwotny niemalże sposób, postanowiła wyrazić swoją radość z trzech dekad WOLNOŚCI Autorka. Wielkie brawa, jestem pod wrażeniem skojarzenia. Chylę czoła umiejętności pokazania tak wiele, tak skromnymi środkami artystycznymi.

Jednak takie ujęcie tematu spotkało się bezpardonową krytyką… no kogóż by inaczej? Polityka oczywiście:

Najgorsze są jednak komentarze:

I tak dalej, i tym podobnie… Plemię PiS, podjudzone przez jednego ze swoich przewodników, zionie jadem nienawiści.

Jak to będzie za kolejne dziesięć lat? Czy nastąpi kiedyś nowe Odrodzenie? Czy ludzie zauważą, że żyją w kraju urządzonym niemal jak obóz pracy przymusowej? Stosunkowo luksusowy, ale taki, w którym każda niesubordynacja wobec kierownictwa, albo uchylanie się od obowiązku harówki karane są z pełną surowością i z najwyższym wymiarem kary? Czy będą w stanie pojąć, że ich WOLNOŚĆ będzie dopiero wtedy prawdziwa, gdy SAMI będą mogli decydować na co wydadzą zarobione przez siebie pieniądze?

Czy zaznają w tym czasie choć raz wielkiego uczucia WOLNOŚCI, jakie daje obcowanie z dziewiczą przyrodą, w ciepły letni dzień, na jednej z bałtyckich dzikich plaż, zupełnie NAGO? Uczucia, które działa na oczyszczenie umysłu lepiej niż jakakolwiek medytacja, egzotyczne zabiegi medyczne, czy wyrafinowane układy ćwiczeń.

Wolność jest w zasięgu ręki. Zacznij od zdjęcia majtek. W końcu nago wszyscy są NAPRAWDĘ RÓWNI.