Brexit – srexit.
Nie, to doprawdy nie ma wielkiego znaczenia, czy wyspiarze powiedzą Unii Europejskiej TAK, czy NIE! Jeśli wyjdą, to nic wielkiego się nie stanie. Paru ustawionych spryciarzy (z obu stron kanału) straci nieco kasy, a Brytyjczycy albo na tym nieco zyskają, albo nieco stracą – zależnie od tego którą opcję polityczną wybiorą sobie w kolejnych wyborach. Mówmy bowiem poważnie: Świat dzisiejszy to globalna wioska. Sieci połączeń gospodarczych ją oplatających nie rozerwą decyzje zgrai nawiedzonych polityków. Choćby nie wiem jak naprężali się brukselscy komisarze, Zjednoczone Królestwo da sobie radę poza Unią. Za to niezależnie od tego czy pozostanie w eurokołchozie, czy nie – to ta będzie musiała się gruntownie przebudować. I to jest dobra wiadomość.
Dobra dlatego, bo dzisiejsza UE to dokładnie to co artysta przedstawił na powyższym obrazku: kolos na glinianych nogach, statek idący na dno… Na pokładzie jeszcze gra orkiestra, kelnerzy roznoszą drinki, ale przez gigantyczne wyrwy w poszyciu wlewa się tyle wody, że los pasażerów wydaje się być już przesądzony. Dla Polski ważne jest, żeby wstać od biesiadnego stołu i szukać pustej szalupy póki czas. Jestem bowiem przekonany, że jeśli nie zajdzie zdecydowana zmiana, to „RMS Unia Europejska” osiągnie dno już w ciągu najbliższego dziesięciolecia. Brexit może ten proces przyśpieszyć o lat kilka, ale może też być punktem zwrotnym! Czerwoną lampką, która będzie widoczna dla wszystkich Europejczyków. Oby tak było.
W każdym razie – cokolwiek się wydarzy, Unia nie będzie już taka jaką znamy dziś. Mniej lub bardziej prawdopodobnych scenariuszy rozwoju wypadków jest całe mnóstwo i branie któregokolwiek z nich za jedyny pewny jest dziś całkowitym szaleństwem. Zdarzyć się może (niemal) wszystko, a jeśli tak, to co sądzicie gdyby sprawy poszły tak:
Zjednoczone Królestwo wychodzi z UE. Na fali wciąż rosnącego niezadowolenia we Francji, Niemczech, Holandii, Szwecji dochodzą do władzy partie uniosceptyczne, antyimigranckie. Co prawda te kraje nie opuszczają Unii, ale wprowadzają szereg zmian mających ograniczyć pomoc dla mniej rozwiniętych jej członków, ograniczają przywileje socjalne dla imigrantów, próbują przerzucić część kosztów związanych z nielegalnymi imigrantami na pozostałe kraje Wspólnoty. Wszystko to generuje solidarny sprzeciw krajów środkowej Europy, które w efekcie zacieśniają współpracę. Stara Unia chcąc wymusić swoje pomysły, grozi różnorakimi sankcjami niepokornym członkom. W odpowiedzi, na bazie Grupy Wyszehradzkiej powstaje Unia Środkowo Europejska. Tworzą ją: Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Litwa, Łotwa, Estonia. Z czasem do UŚE dokooptowane zostają: Rumunia, Bułgaria i… Białoruś!
Taka struktura stanowiłaby zdecydowaną i stosunkowo silną przeciwwagę wobec starej, skostniałej, przesocjalizowanej i targanej niepokojami społecznymi Unii Europejskiej, która bez Wielkiej Brytanii skazana byłaby na powolny rozpad.
Ponoć Polak mądry po szkodzie. Gdyby było tak rzeczywiście i gdybyśmy potrafili przy drugim podejściu do europejskiej integracji uniknąć wszystkich lewackich błędów UE, przyszłość naszą widzę w jasnych barwach. To MY bylibyśmy wtedy ostoją wartości europejskich.