Kryzys koński

Stadnina

Państwo nasze jest w kryzysie. I doprawdy nie wiem, czy dalsze utrzymywanie naszej łże-elity politycznej na stolcach ma jakikolwiek sens. No bo ja po prostu nie pojmuję jak można, po latach doświadczeń poprzedniej komuny, a zwłaszcza tej gomułkowsko/gierkowskiej, wciąż wracać do TAMTYCH metod? Dlaczego kolejne rządzące ekipy, mimo tego że wywodzą się z niby-to oddolnego, robotniczego, wolnościowego (!) ruchu pod tytułem „Solidarność”, wciąż tkwią mentalnie w TAMTYCH czasach? Nie potrafią rządzić ani rozumować inaczej niż trzymając się sztywnych ram dawno minionej epoki. No właśnie… Czy na pewno MINIONEJ?

Rządy PiS-u to jak dotąd powtórka z ośmiu lat PO, bez absolutnie żadnych różnic (ilość urzędników rośnie, podatki są podnoszone, kwota wolna bez zmian, rodzina na swoim – czyli nepotyzm na stołkach, szerokim gestem – czyli marnotrawienie publicznych pieniędzy). No może narodowi-socjaliści od Kaczyńskiego mają szybsze, niż wykazywali kolesie Tuska et consortes, tempo. No i cofają nas nieco głębiej w komunę. Bo o ile Platforma Obywatelska to była kalka PZPR z czasów towarzysza Edwarda Gierka, to Prawo i Sprawiedliwości postanowiła wzorować się raczej na epoce Gomułki. Z małymi nawet inkluzjami ponurych lat Prezydenta Bieruta (vide odbieranie Polakom prawa do dysponowania swoją własnością – czyli ustawa o ochronie ziemi).

Chyba aby nie wyjść z roli, towarzysze z rządu pochylają się także, wzorem swoich poprzedników z TAMTYCH lat, nad mniejszego kalibru bolączkami trapiącymi Polaków. A nawet poszczególne… konie. Otóż nie tylko minister rolnictwa, ale nawet premier polskiego rządu, rozwodziła się ostatnio w mediach nad gówno-burzą z padniętym gdzieś tam w państwowej stajni bydlęciem nieparzystokopytnym. Serio. „Szydło: będę rozmawiać z ministrem rolnictwa o sytuacji w stadninie w Janowie„.

Śmialiście się z Gomułki? A z Gierka? Z Jaruzela….? Dzisiejsza władza jest DOKŁADNIE taka sama. Różnice w wizerunku wynikają jedynie z postępu technik medialnych i większej finezji współczesnej propagandy. Ale skutki są dla nas policzalnie GORSZE niż za poprzedniej komuny. Jesteśmy rąbani na poważnie większą kasę, niż robili to kiedykolwiek tzw. komuniści. Bo coby nie gadać, wojny nie było dawno, środki produkcji mamy znacząco lepsze niż w latach 1944-1989, a nowoczesne technologie nawet u nas się jako tako przyjęły. Jest co kraść.

Dlatego nie ma, powtarzam: NIE MA innej drogi dla Polski niż odrzucenie CAŁEGO układu postsolidarnościowego, uzdrowienie Państwa przez jego radykalne zracjonalizowanie, drastyczne zmniejszenie liczby dziedzin w które ze swoimi regulacjami i agendami ono ingeruje, oraz całkowita prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych. To wszystko może doprowadzić nas do DOBRYCH RZĄDÓW. Bo „Dobra zmiana” to tylko slogan. Zmiana dla zmiany. Zmiana jedynie u steru. A nam potrzeba MINIMUM PAŃSTWA. Już niedługo tutaj więcej szczegółów.