Wolność nieznana
– Masz pan rację i nie masz pan racji. Świnia, gdyby rozumowała o orle, dajmy na to, rozumowałaby podobnie; gdyby porównała swoje niechlujstwo, swój brudny chlew, swoją ordynarność barbarzyńską, swoją siłę głupią i brutalną, swój wstrętny, rechoczący głos, swój rozum sprowadzony tylko do najobfitszego nażerania się, gdyby to wszystko porównała z pięknościami orła, z jego żądzą swobody, z jego chęcią do podsłonecznych wzlotów, z jego dumą, miłością obszarów – znienawidziłaby go i pogardzała nim.
Smutne to, gdy taka masa ludzi daje się wieść niczym bydlęta na postronkach i gardłuje zaciekle za prywatnym interesem garstki spryciarzy. I do tego kompletnie wbrew faktom, rozumowi i żelaznym zasadom logiki. Wszystko to wynika z braku WOLNOŚCI. Czy Polacy kiedyś w końcu się na nią odważą? Czy życia wystarczy by się o tym przekonać?
Wbrew temu co mówi oficjalna propaganda kolejnych postsolidarnościowych rządów, w 1989 żadnej wolności żeśmy nie odzyskali. Możemy mówić co najwyżej o krótkotrwałym liźnięciu jej farbowanej namiastki. Ja wiem, na bezrybiu i rak ryba, ale chodzi tu o rzecz nieporównywalnie ważniejszą niż obiad. Bezprzymiotnikowej wolności nie można przecież zastąpić niczym.
Czy należy się dziwić Polakom, że wciąż czekają na swój czas? Że dają się jak dzieci wplątywać w prowadzoną z najniższych pobudek polityczną gierkę? I tak i nie… W końcu większość „zwykłych ludzi” chce dobrze. Co prawda nie zaznali nigdy pełni wolności (no bo niby kiedy?), ale przecież każdy człowiek dąży do niej nieustannie. Walka „o demokrację” na marszach KOD-u, jest dla wielu podświadomą walką właśnie o wolność. Cóż, można gorzej trafić i dać się zwieść o wiele bardziej fałszywej ideologii. Pamiętamy przecież z historii przypadek złapanych na lep „demokracji” i „dobrobytu” dziesiątek milionów uczciwie pracujących Niemców…
Z KOD-em jest troszeczkę inaczej. Stoi za nim siła niespotykana chyba wśród innych narodów. Z pewnością nie w takim jak u nas natężeniu. Siła, przed którą nie raz już musiały skapitulować najlepiej umocowane partie, najbardziej popularni politycy. U nas jest bowiem tak, że można kompletnie ignorować wyborców, okłamywać ich, obiecywać złote góry, okradać, ośmieszać, obrażać i mimo to wygrywać wybory, mając jedynie ową moc niepojętą po swojej stronie. Miała ją przez długi czas Platforma Obywatelska, miał Komorowski, miał nawet kiedyś Wałęsa! Teraz przeszła ona częściowo na szajkę pana Petru i sprzyjający mu KOD. U nas bowiem ważniejsza od sympatii dla danego ugrupowania, jest ANTYPATIA dla jego wroga. Bo z sympatią już jest tak, że można jakąś partię lubić, ale nie musi to powodować od razu poczucia obowiązku oddania na nią głosu w wyborach. O wiele bardziej motywuje nas za to niechęć do wspólnego wroga. Kto pozna ów niuans polskiej polityki i potrafić będzie umiejętnie z niego skorzystać, ten zapewni sobie w niej sukces.
Powiedzmy sobie bowiem szczerze: te tłumy manifestujące dziś sprzeciw przed majstrowaniem w Trybunale Konstytucyjnym i poparcie dla Lecha „TW Bolek” Wałęsy nie maszerowały dlatego bo widzą w działaniach PiS „zagrożenie dla demokracji”, czy dlatego bo nie mogą pogodzić się „niesłusznymi oskarżeniami naszego Noblisty”… Jedno i drugie to czysta brednia. Gdyby przebadać tych ludzi na okoliczność znajomości zasad funkcjonowania TK i zapytać kogo i co tak naprawdę ów organ władzy sądzi, to wyniki byłyby mizerne. Jakoś nie przeszkadzały organizatorom całej tej hecy wszystkie poprzednie rządy, które nigdy nie przejmowały się zbytnio wyrokami TK (chyba, że akurat były im na rękę). Z rządem PO na czele, który to przesadził w swoim ślepym pędzie ku zachowaniu choć częściowego wpływu na bieżącą politykę i pierwszy zaczął kombinować ze zmianą zasad pracy Trybunału. Na antydemokratyczne zachowania samego Wałęsy, których pełno było i za czasów jego przywództwa w związkach zawodowych i podczas jego prezydentury, spuśćmy już zasłonę milczenia… Nie, to przemożna niechęć, po prostu nienawiść do PiS powoduje, że dziś taki KOD ma swoje pięć minut. Co ciekawe, Kaczyński chyba doskonale zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie przestawić wahadła i ustawić tym razem PO w roli wspólnego wroga, dlatego poszedł inna, jakże skuteczną drogą do zwycięstwa: przekupił Polaków (ich własnymi zresztą pieniędzmi). Majstersztyk!
Sprawa TK, czy głupka Wałęsy to zatem tylko banalne preteksty. Na jakimś kręgosłupie trzeba bowiem lepić przekaz dla gawiedzi. A zawiedzionemu wynikami wyborów twardemu elektoratowi PO nie potrzeba przecież wiele. Dają się złapać na lep nawet tak wątpliwej propagandy jak ta panów Kijowskiego, Petru i Schetyny. I to jest przykre. Bo ci ludzie wolności Polakom z pewnością nie przyniosą. Ale cóż, można KOD-owcom powiedzieć przytoczonymi na wstępie słowami von Borowieckiego. To byłby sposób dosadny, choć z ust szlachetnych pochodzący. Można też użyć zdania włożonego co prawda w plebejskie usta, ale za to jakże bardziej oględnego:
„My do was nie wrócimy, póki was w kupie trzyma tylko wasza złość”.
https://www.youtube.com/watch?v=g455-VY5z80
Bo w Polsce bez wolności żyć nie sposób. Co prawda moja emigracja z konieczności jest na razie jedynie wewnętrzna, ale dzięki niej już teraz mogę się cieszyć pełnią wolności. Z dala od KOD-ów, PiS-ów i całego tego bolkowego brudu. Zapraszam do mnie. Bo wolność jest w nas.