Pomylony Świat
Pewne rzeczy bierzemy takimi jakie są zupełnie bezwiednie. Nie zastanawiamy się nad nimi. A od czasów Kopernika wiadomo, że niekiedy warto poddać w wątpliwość nawet sprawy z pozoru najbardziej oczywiste. Niby „jasne jak Słońce”.
To bardzo ciekawe, że w dobie tak powszechnego kultu politycznej poprawności, wpajania wszystkim i na każdym kroku poszanowania dla wszelkich odmienności, nikomu nie przychodzi zakwestionować szkolny system oceniania… A przecie to oczywiste narzędzie piętnowania i dyskryminacji! No bo co winne jest jedno czy drugie dziecko, że trudniej im idzie pojmowanie zawiłości poezji romantycznej, kiedy bardziej interesuje je dlaczego samochody jeżdżą generując przy tym dym? Niestety! Wszyscy muszą zaliczyć na pozytywną ocenę także ową nielubianą, trudno przyswajalną wiedzę… Zupełnie jakby od chromego żądać, żeby przebiegł setkę w takim samym czasie jak jego w pełni sprawni koledzy. To byłoby niepoprawne politycznie. Prawda?
Nie do końca… System oceniania wrósł głęboko w cywilizację białego człowieka, bo po prostu jest wygodny. Pozwala na kategoryzowanie ludzi już na bardzo wczesnym etapie ich rozwoju. Jest przy tym sprawiedliwszy niż istniejące w bardziej prymitywnych kulturach hierarchie oparte na kastach, lub rasach. U nas liczy się inteligencja jednostki a nie tylko jej pochodzenie. Bo nawet wśród mniej rozwiniętych grup, które tamci wrzucają zusammen do jednego wora, mogą znaleźć się osoby wybitnie uzdolnione i byłoby stratą dla całego społeczeństwa, gdyby ich potencjał został zmarnowany tylko z powodu pochodzenia od niższej rasy. No cóż, w końcu fakt iż nasza cywilizacja stoi na wyższym poziomie niż murzyńska, czy hinduska jest raczej oczywisty.
Co zatem wynika z niepoprawnego politycznie sposobu selekcji ludzi? Co oznacza, że mały Jasio ma w szkole pod górkę i ledwie zdaje do następnej klasy? Czy chodzi tylko o jego lenistwo? Zaniedbanie rodziców? W pewnej mierze tak, ale nawet te okoliczności wynikają najczęściej z wnętrza Jasia. Z tego co ma pod czaszką. Jak rozwinięty jest jego mózg. Jakie odziedziczył geny! Ma to całą masę poważnych konsekwencji. Nasze społeczeństwo wytworzyło mechanizm pozwalający mniej rozwinięte jednostki wyłapywać już w dzieciństwie i maksymalnie wykorzystać da dobra ogółu. Jeśli Jasio ma trudności z matematyką, to może ma chociaż rozwinięty zmysł smaku i zręczne palce? Nie będzie z pewnością księgowym, ale przecież potrzeba nam także dobrych kucharzy! Społeczeństwo pokieruje losem Jasia, nie pozwalając mu aspirować do zawodów wymagających nieco wyższego ilorazu inteligencji. I to jest dobre. To się sprawdzało przez stulecia.
Przez stulecia także władza była zarezerwowana dla bardzo wąskiego grona. Najwyższej elity. Dla tych, których namaścił do panowania sam Pan Bóg, wręczając im odpowiednie insygnia rękami swoich bezpośrednich wysłanników. Wierzył w to powszechnie każdy i było to dobre. Albowiem władza to nie byle co. Wymaga myślenia długofalowego, wyprzedzania ruchów konkurentów, zapobiegania zagrożeniom zarówno wewnętrznym jak i zewnętrznym. Przy tym oprócz kierowania się dobrze przemyślaną strategią, dobry przywódca musiał czasem potrafić odważyć się na odrobinę śmiałości. Bez odwagi nawet najlepszy wódz nie wskórałby wiele. To skomplikowana, szachowa rozgrywka. Zdecydowanie nie dla każdego! Oprócz tego rozsądnym było aby władca kierował się powszechnie uznawanymi normami moralnymi, sprawiedliwością, czy poczuciem dobrego smaku. Pozwalało to po prostu zminimalizować ilość potencjalnych wrogów. Tak było i cywilizacja się rozwijała, aż dzięki upowszechnieniu się pewnych jej zdobyczy (np. druku), niebezpiecznie rozpowszechniła się czerwona zaraza… I wmówiła ludziom szereg głupot. Na przykład że są „równi”…
Nie. Ludzie nigdy nie byli, nie są i nigdy nie będą „równi”! Każdy jest inny. Tak samo jak różnimy się wyglądem, mamy jednocześnie inne wnętrza, inną inteligencję, inne zdolności! I doprawdy nie każdy potrafi obiektywnie ocenić, kto nadaje się do rządzenia krajem. A niestety – prawo wyborcze jest w większości krajów powszechne. I głos każdego ma w (tfu) demokracji jednakową siłę. To wielki błąd, który musi doprowadzić w konsekwencji do upadku cywilizacji w znanej nam dziś formie. To wielkie słowa, ale zaprawdę powiadam Wam: tak się stanie. Symptomy początku końca widoczne są gołym okiem, jeśli tylko kto chce je zobaczyć. Niestety większość ludzi nie ma ochoty na konfrontację ze smutną prawdą. Wpuszczenie do Europy na wielką skalę barbarzyńskich hord z południa to dopiero początek. Przekształcenie się klasy etatowych polityków w zawodowych obiecaczy wszystkiego, zamiast ludzi rozwiązujących na najwyższym szczeblu wspólne problemy, to jeszcze drobiazg. Dzisiejsze przepychanki platformersko/pisowskie o gówno warte sprawy to pikuś. Dalej będzie jeszcze gorzej.
Rozwiązania są dwa: a) proste – zlikwidować demokrację, lub chociaż powszechne wybory, albo b) trudne – wprowadzić nowoczesną eugenikę. Czym jest to drugie i dlaczego nie należy się tego bać, w jednym z kolejnym wpisów. Zapraszam serdecznie, będą sypać się iskry aż miło.