Socjalizm nasz powszedni

Thatcher Problem

Jak nazywa się ustrój, w którym każdy ma mieć równo bez względu na umiejętności czy chęć do pracy, a na straży zachowania owej fundamentalnej zasady stoją przedstawiciele rad robotniczych (zwanych współcześnie dla niepoznaki „związkami zawodowymi”)? Wszelkie kompendia wiedzy mówią nam, iż chodzi o SOCJALIZM. Obecna grupa trzymająca władzę każe nam obchodzić „XXV-lecie wolności”, co spotyka się z takim samym entuzjazmem mas pracujących miast i wsi, jak kolejne mniej lub bardziej okrągłe rocznice powstania poprzedniego reżimu. Co jednak się stanie, kiedy niesiony słusznym gniewem lud dojrzy w końcu wstydliwą prawdę o tym, jakiż to ustrój w pocie czoła budują nam nasi Umiłowani Przywódcy? W każdym bądź razie nie chciałbym być w ich skórze…

Bo dowodów na porażkę socjalizmu, który zmuszeni jesteśmy kolejny raz ćwiczyć na własnych plecach pojawia się ostatnio aż nadto. Istne spiętrzenie! I nie mówię już nawet o katastrofie arcy-socjalistycznego systemu zapewniającego dostęp do usług medycznych w naszym kraju, albo o anty-taczerowskim „załatwieniu” problemu źle zarządzanych państwowych kopalń węgla… To sprawy zbyt oczywiste. Na naszych oczach obnażone zostają jedna za drugą lewicowe brednie, które to nieustannie próbują nam wciskać do głów kombatanci buntów młodzieży z 1968 roku. Ta banda lewaków, która wykorzystała nadarzającą się okazję i przejęła pod koniec lat 80. władzę po kolei w praktycznie wszystkich krajach Europy. Oczywiście najczęściej pod różnymi płaszczykami mającymi zamaskować ich prawdziwą proweniencję.

Cóż, oni sobie zrobili socjaldemokratyczny eksperyment a mamy będziemy go teraz spłacać. I jak się zanosi – przez wyjątkowo długi czas. I co ciekawe, kolejne porażki absolutnie NIC ich nie uczą! (za gazeta.pl):

Brutalna ochrona niemieckiego rynku oraz dramat polskich przewoźników – tak wprowadzenie płacy minimalnej w Niemczech ocenia Władysław Frasyniuk, były poseł i działacz „Solidarności”, prywatnie, właściciel firmy przewozowej. Czy nasz sąsiad celowo chce się pozbyć tańszej konkurencji? Co w takiej sytuacji powinien zrobić polski rząd? – Nie używajmy retoryki prawicy, że to skandal, że Polacy są obywatelami drugiej kategorii – przestrzega.

Jak wielki trzeba mieć tupet żeby protestować przeciwko wprowadzeniu rozwiązań, które samemu się rekomendowało będąc prominentnym członkiem kilku lewicowych ugrupowań? I to takich mających wpływ na porządek prawny RP? Czy według tow. Frasyniuka płaca minimalna w Polsce jest ok, trzeba ją stale podnosić i w ogóle jest cacy, a takie samo rozwiązanie wprowadzone u naszego sąsiada, gdzie akurat zupełnie przypadkowo prowadzimy interesy, jest be?! Nie wiem jakimi słowy można nazwać takie indywiduum, ale z pewnością nie są to określenia salonowe.

Inny lewicowy geniusz intelektu dał upust swoim szarym komórkom i w kilkunastu zdaniach „rozwiązał problem służby zdrowia” (vide zakowski.blog.polityka.pl):

Po pierwsze – więcej lekarzy. W Polsce jest ich o wiele tysięcy za mało. Zarówno specjalistów, jak i lekarzy pierwszego kontaktu (przeciętny ma 10 lat do emerytury!). Trzeba ich więcej kształcić i skuteczniej zatrzymywać w kraju. Skąd wziąć na to pieniądze? Gdy będzie ich więcej, zarobki będą niższe (to widać w porównaniach międzywojewódzkich). Ich suma wzrośnie nieznacznie, a pojawią się oszczędności wynikające z lepszego leczenia.

Ja nie wiem, czy śmiać się z tego, czy rwać z głowy włosy jak świeże wiśnie… Towarzysz Żakowski postuluje coby lekarze nie uciekali za granicę za chlebem i lepszym życiem, obiecując im… niższe zarobki. Brawo! Doprawdy światowy umysł z pana. Co najmniej na miarę innego nieodżałowanego Tytana Myśli i Czynu (data śmierci 5 marca 1953). Dziwię się, że lawirantka Kopacz nie wypieprzyła jeszcze tego nieudolnego Arłukowicza i nie wzięła na posadę was, drogi Jacku Wojciechowiczu…

Chociaż może to jednak ja się mylę? Bo przecie grupa trzymająca władzę w Komitecie Centralnym UE właśnie dziś ogłosiła, że zakupi (pewnie w Chinach, bo tam wszystko jest najtańsze) kilka bel bielonego papieru i zamiaruje zadrukować je we wzorki sugerujące iż ów papier ma jakąś wartość (za natemat.pl):

Europejski Bank Centralny poinformował, że w marcu rozpocznie proces kupowania obligacji państw strefy euro, który potrwa do września 2016 roku. Miesięcznie na zakup obligacji EBC będzie przeznaczał 60 mld euro. Informację o rozpoczęciu skupowania rządowych obligacji podał prezes EBC Mario Draghi, podkreślając, że decyzja banku ma ożywić gospodarkę strefy euro oraz pomóc w zbliżeniu poziomu inflacji do wysokości 2 procent.

Nie dawniej jak wczoraj śmiałem się z prognozy mojego przyjaciela, mówiącej iż już niedługo kursy Euro i amerykańskiego Dolara osiągną jednakową wartość… Cóż, zanosi się na to że miał jednak chłop rację. Nie wiem tylko, czy szajka sprawująca w Polsce władzę wraz z całym wianuszkiem pożytecznych idiotów w mediach (wspomniany już pan Ż, ale także pan L z gazety na N, a także pani O i pan D z TVN-u) mają choć mgliste pojęcie jak to wpłynie na NASZE portfele? Nie za bardzo, jak sądzę. Zwłaszcza, że większość z nich (i ich koleżanki oraz koledzy) są aktualnie zajęci utyskiwaniem na wysoki kurs Franka! W końcu nic tak nie boli jak drastycznie wyższa rata za spłacany w pocie czoła słoikowy apartament w stolicy. Tu zachodzi taka sama prawidłowość jak w przypadku tow. Frasyniuka…

A przecież sztuczne osłabienie w krótkim czasie Euro to będzie katastrofa dla polskiej gospodarki! Znowu zaleje nas masa produkowanych za tanie kredyty w Niemczech, Francji, Włoszech czy Holandii towarów a jednocześnie o wiele TRUDNIEJ będzie sprzedawać nam w euro-zonie swoje produkty. I co teraz? Rynek rosyjski został dla nas drastycznie ograniczony, dzięki głupocie naszych rządzących nie potrafiliśmy zbudować zdrowych relacji handlowych z chętnymi do współpracy partnerami w Ukrainie i na Białorusi (dziesiątki milionów spragnionych porządnych dóbr klientów – jeśli my im nie damy towarów, to prędzej czy później zrobią to Niemcy). Co nam teraz zostanie?

Wiem! Pójdę po radę do towarzysza Guza i jego kamrata Dudy! W końcu dopiero co śpiewająco uzdrowili nasze górnictwo… Z resztą Polski też pewnie sobie dadzą radę.