Państwo teoretyczne
Trybunał Konstytucyjny ludowo-demokratycznej Republiki Polski ogłosił dziś, że pewne przepisy nie obowiązują niektórych grup religijnych. Chodzi o sposób uśmiercania zwierząt hodowlanych. Nie wiadomo w jakim celu, całkiem niedawno rządzący wydali szczegółowe wytyczne, w których mowa jest o jedynie słusznym sposobie zabijania bydląt dających nam steki. Od razu podniosło się wtedy w Polsce larum, zwłaszcza środowisk starozakonnych. I słusznie!
Zaiste życie w naszej ojczyźnie pozbawione jest wszelkich trosk i zmartwień, kiedy kwestią sporną dnia jest to, w jaki sposób żywot zakończy hodowana na mięso krowa czy inna żywina. W końcu jakie to ma znaczenie? Nawet jeśli ta czy inna sztuka mięsa trwać będzie w agonii nie przez 10 sekund a nawet trzykrotnie dłużej, to efekt procedury zawsze będzie takim sam: odwali kitę, spotka się ze Stwórcą, będzie wąchać kwiatki od spodu, walnie w kalendarz! I nie będzie mieć okazji aby po wielokroć przeżywać potworności przejścia w niebyt rwąc sobie przy tym włosie garściami, bo niezależnie od tego czy fakt ów zajdzie szybko czy nieco wolniej, to karkówka owinięta w folię i leżąca na półce w Tesco nie myśli. Tak już jest i nie zmienią tego choćby najgorętsze protesty największej nawet grupy ekoterrorystów. O wiele ważniejsze jest, w jaki sposób opiekujemy się zwierzętami którymi się żywimy ZANIM trafią w postaci sztukamięs na nasze stoły. I to właśnie świadczy o tym, czy jesteśmy cywilizowani, czy też nie.
Ale to tylko dygresja. Co mnie zadziwia to sam fakt wydania tego kuriozalnego wyroku. Ja widzę rzeczy albo jako białe, albo czarne. A tutaj jedna instytucja państwowa wydaje ukaz zabraniający pewnych czynności pod surową sankcją, a druga przymyka jedno oko i mówi: „no tak, takie zabawy są w świetle obecnych standardów poprawności politycznej nieeleganckie, ale w końcu wyznawcy tej religii przyzwyczaili się szlachtować zwierzęta akurat w ten sposób i może niech sobie dalej tak robią”…
Po mojemu takie stawianie spraw jest niedopuszczalne. Albo ustalamy, że coś jest w naszym państwie dozwolone, albo że nie! Jeśli jednym dajemy więcej praw niż innym, to automatycznie obniżamy prestiż WSZYSTKICH opublikowanych praw. Bo w każdej sytuacji znajdzie się taki osobnik, w umyśle którego ten czy inny przepis będzie stał w głębokiej sprzeczności z wyznawanymi przez niego zasadami… Czy chodzi tu o sposób uśmiercania zwierząt, czy prędkość dopuszczoną na drogach publicznych, czy też obowiązek płacenia podatków! To właśnie z takiego psucia prawa rodzą się takie potworki jak Anders Breivik. To wytwór lewego państwa. Niezdolnego do utrzymania w porządku nie tylko rzeczy za które się bierze zupełnie niepotrzebnie (jak gospodarka czy opieka medyczna), lecz co gorsza także za rzecz zupełnie podstawową i niezmiernie pożądaną: trwały i budzący respekt fundament prawny.
Kolejny dowód na to, że III RP jest państwem tylko teoretycznie.