Odbierz kasę od pana księdza
W naszym całkowicie sprawnym państwie wszystkie służby tylko patrzą jakby tu zadbać o komfort i bezpieczeństwo obywateli. Oto świeży przykład: urząd który najpierw (biernie, ale jednak) zezwolił na sprzedaż bezwartościowego gadżetu jako urządzenia medycznego właśnie się zreflektował (oczywiście nie sam z siebie, tylko pod naciskiem mediów) i wydał decyzję o wycofaniu tego cuda z rynku. Chodzi o „biostymulator”, jaki za ponad cztery tysiące złotych masowo wciskany był schorowanym emerytom, którzy oddawali często nieraz połowę swoich świadczeń na spłatę rat za gówno warte pudełeczko z migającymi światełkami za pomocą silnych diod lekko rozgrzewających lędźwie.
Urządzenie nie leczy, wbrew temu co deklarował jego sprzedawca. Został on w związku z tym zobowiązany do zwrotu wszystkich kwot jakie zapłacili mu nabrani klienci. Wszystko normalnie. Tak powinno to się dziać. No to przejdźmy do problemu: dlaczego Pan Ksiondz może wciskać nam bzdury wielokroć głupsze niż pseudonaukowy bełkot spryciarzy od „biostymulatora” i żadna instytucja nie jest w stanie zmusić go do odszczekania owych mącących ludziom w głowach „boskich prawd” a także zwrócenia wpłacanych „na dzieło boże” dziesiątek miliardów złotych rocznie??
W czym tkwi różnica? Przekręt mamy zasadniczo ten sam, chociaż panowie od uzdrawiającego ustrojstwa powołują się przynajmniej na wymyślone, ale jednak naukowe badania. Ksiądz czerpie swoją „pewność” bożego porządku Świata ze snów naprutych winem i palących jakieś zioła starożytnych mnichów. W pierwszym przypadku biznes działał nieco ponad rok, a w drugim… No sami wiemy. Firma pod tytułem Kościół Katolickim sp. z o.o. wraz z powszechnym kurewstwem to dwie najstarsze instytucje Świata.
„Zabij, nie pojmę” – jak powiedział Kazimierz Pawlak w „Nie ma mocnych”. I co tu więcej dodawać?