Kraść to my, ale nie nam
Donald Donaldowicz Tusk (największy kłamca wśród premierów) może czuć się co raz bardziej otoczony. We własnej matuszce-partii nie wiadomo kto swój, kto wróg, a i Naród jakoś wykazuje mniej niż kiedyś entuzjazmu wobec „Słońca Peru”. W ostatnim sondażu CBOS-u na „człowieka, który najlepiej działał, zrobił najwięcej w interesie kraju i społeczeństwa”, szef PO zdobył aż… 2 procent głosów. No, to chyba jest obrazowe?
Na całe szczęście zawsze można liczyć na ślepy los. Ostatnio skierował on swój bezlitosny paluch na piątkę przypadkowych przechodniów, których raczył przejechać napruty król szos w czarnym BMW. Dzięki temu Tusk mógł przez kolejny tydzień odciągać uwagę od machlojek jakich nieustannie się dopuszcza z naszymi pieniędzmi. A kiedy opadł kurz po pijanych kierowcach, napatoczył się premier rządu Jej Królewskiej Mości.
Jeśli premier Cameron chce zmieniać przepisy dotyczące nadmiernej opieki socjalnej, zwyrodniałej, umożliwiającej wykorzystywanie, nadużywanie, to oczywiście ma prawo to zrobić, ale to nie może dotyczyć jakiejś grupy narodowej, tylko wszystkich potencjalnych beneficjentów tej opieki.
Tak Donald zareagował na zapowiedź zlikwidowania zasiłków na dzieci osób pracujących w Wielkiej Brytanii, które przebywają poza jej granicami. Dla Anglików są to kwoty skromne, ale wobec polskiej biedy stanowią poważny zastrzyk gotówki, który przeważnie transferowany jest do Polski. I Tusk wraz ze swoimi pomagierami na tym korzysta. W końcu wszystko za co płacą w kraju żony owych zagranicznych robotników jest po wielokroć opodatkowane i oakcyzowane. Podniósł się zatym mały szumek. Taki Kłopotek zapowiedział nawet odwetowy bojkot Tesco…
Ciekawe, że nie przyszło mu odgrywać Rejtana kiedy to Umiłowany Przywódca Donald F. Tusk wraz z Ukochanym Ministrem Finansów Janem V. „Jackiem” Rostowskim dokonywali skoku na kasę Polaków, przenosząc pieniądze na emerytury z OFE do nigdy-nie-nażartego ZUS-u. A o znacznie grubsze pieniądze tu chodziło.
Tak to już jednak jest. W każdej mafii obowiązuje to samo zbójeckie prawo: kraść to my, ale nie nas.