Propaganda sukcesu
Towarzysze Tusk i Rostowski zatwierdzili, że w Polsce ma być „wzrost”. Więc jest.
Jest coraz lepiej. Po wzroście w drugim kwartale o 0,8 proc., w trzecim PKB wzrósł o 1,9 proc. Takie wstępne dane podał Główny Urząd Statystyczny.
Co prawda plenum Polskiej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej zatwierdziło swego czasu na rok bieżący wzrost wskaźnika PKB o 2,5% a naród nadludzkim wysiłkiem osiągnie być może 1,5%, ale nie po to popełniamy błędy żeby się na nich nie uczyć. Prawda? Czujne oko Partii już wie gdzie Polacy mają jeszcze ukryte rezerwy i już zaplanował ich absorpcję w nowym roku.
Donald „nie podniosę podatków” Tusk zaplanował zatem następujące podwyżki w roku 2014:
- podstawowa stawka VAT wyższa o 1 punkt procentowy niż zapowiadano (zapowiadano powrót od 1 stycznia 2014 do stawki 22%, pozostaje 23%),
- wzrost akcyzy na alkohol (tłumaczony jako „korekta o inflację”),
- zamrożenie skandalicznie niskiej kwoty wolnej od podatku (czyli de facto jej dalsza obniżka – tu akurat inflacja gra na niekorzyść towarzyszy z PO…),
- likwidacja szeregu ulg (skutkujące wyższymi podatkami do zapłacenia),
- wprowadzenie pułapu do którego artyści i twórcy mają prawo naliczać sobie 50% koszty uzyskania przychodu (skutkuje to tym, że np. autor, który przez ostatnie 5 lat pracował nad swoim dziełem i wyda je w 2014 otrzymując np. 200.000 złotych przychodu, które muszą mu wystarczyć na następne 5 lat pracy nad kolejnym dziełem, będzie mógł naliczyć tylko 42.764 złotych kosztów uzyskania przychodu. Od reszty zapłaci podatek (i to według najwyższej stawki, czyli 32%. W efekcie zostanie mu znacznie mniej pieniędzy niż było to kiedyś),
- wzrost maksymalnych stawek podatków od nieruchomości,
- tradycyjny coroczny wzrost akcyzy na papierosy (który jeszcze bardziej nasili przemyt i nielegalną produkcję krajową).
Tak to – od sukcesu do sukcesu – toczy się życie w kraju, którego największym problemem jest spalenie plastikowej tęczy na skwerze w stolicy.