A ty ogłoś „bunt” przedsiębiorco…

Struzik

Zaiste, brak znajomości realiów kraju w którym się żyje i sprawuje władzę, może być wytłumaczeniem debilnych decyzji i głupich osądów. Ale przyznanie się do tego publicznie, tak czy inaczej wystawia jednoznaczną opinię o sobie. Prominentny działacz rządzącej szajki, marszałek Marian Struzik popisał się tymi słowy:

Nawet w średniowieczu pan nie kazał chłopu płacić, jeśli ten nie miał z czego. Jeżeli budżet państwa ma powiększać deficyt, to trudno oczekiwać, że dobrobyt będzie mieć województwo, które jest odpowiedzialne za jedną piątą PKB kraju.

Jednocześnie ogłosił „bunt”, który polegać ma na zaprzestaniu płacenia tzw. „janosikowego”, czyli podatku od wyższych niż średnie odpisów od podatku CIT płaconego przez firmy zlokalizowane w danym województwie. Ponieważ większość dużych korporacji ma swoje siedziby w Warszawie, tamże płaci podatki dochodowe i w efekcie woj. mazowieckie zgarnia całą śmietankę.

Pan Struzik popisał się szeregiem bizantyjskich inwestycji (z lotniskiem w Modlinie na czele), do których musi dopłacać… Dlatego kiedy to wpływy z CIT-u okazały się w tym roku mniejsze (no bo przecież gospodarka kuleje), to i w szkatule zobaczył dno. Postanowił zatem się „zbuntować”. 16 września ma ogłosić swoją decyzję o zaprzestaniu płacenia składki. No bo przecież nie możemy tkwić w „średniowieczu”! Pan marszałek nie może płacić, kiedy nie ma z czego

A co mają powiedzieć setki tysięcy prywatnych przedsiębiorców, tych prowadzących małe, kilkuosobowe firmy? Co jeśli IM się zdarzy gorszy okres? Choćby jeden miesiąc ze stratą? Czy oni też mogą się zbuntować i nie zapłacić składek na ZUS? Przecież państwo nie może żądać opłaty, kiedy „nie ma z czego”? Oczywiście nie w Polsce. Jeśli polski przedsiębiorca nie zapłaci co miesiąc składki co do ostatniej złotówki, to choćby osiągał ujemny (czy zerowy) wynik finansowy, tuskowe państwo zedrze te pieniądze z niego za pomocą szerokiego wachlarza środków przymusu. I nie zawaha się przed puszczeniem go w skarpetkach. Bo jak się dowiadujemy:

…interes publiczny należy rozumieć jako potrzebę zapewnienia maksymalnych środków po stronie dochodów w budżecie państwa…

I nie ma znaczenia, czy jest się przedsiębiorcą, marszałkiem, czy 77-letnią emerytką. Takie jest „nasze” państwo.