Alkohol to zguba ludzkości

Bimbrownik

Alkohol to zguba ludzkości, oby był też zgubą złodziei trzymających władzę.

Rostowski z Tuskiem właśnie zapowiedzieli ile wyciągną od nas kasy w 2014 roku. Aby osiągnąć swój zamiar, zamierzają podnieść szereg podatków. Między innymi akcyzę na wyroby alkoholowe i papierosy. Przypomnijmy, co kłamca Donald Tusk mówił na początku sprawowania swojej funkcji:

https://www.youtube.com/watch?v=8tHeRyCxJ28

Co ciekawe, złodziejski duet ma nawet wymówkę, usprawiedliwiającą (w ich mniemaniu) kolejną podwyżkę:

Premier Donald Tusk nazwał to „urealnieniem cen wódki o tyle, ile wynosiła inflacja od czasu ostatniej podwyżki”. Akcyza nie była podnoszona od 2009 roku. Liczona jest kwotowo za sto litrów 100-proc. alkoholu i wynosi 4960 zł. Od przyszłego roku zostanie podniesiona o 15 proc.

Pięknie. A co w takim razie z urealnieniem innych stawek podatkowych? Np. skandalicznie niskiej kwoty wolnej od podatku? Uczciwe państwo nie powinno sięgać po dochody poniżej minimum wystarczającego jedynie na biologiczne przeżycie. To jest po prostu niemoralne. W większości krajów kwota ta jest wielokrotnie wyższa niż u nas. Nawet w podobnie do Polski biednych (zbliżony PKB na mieszkańca) Węgrzech, wygląda to tak (za P. Wiplerem):

Podstawowym celem polityki podatkowej Orbána było obniżenie klina podatkowego obciążającego pracę i będącego podstawowym powodem dramatycznego bezrobocia na Węgrzech. Drugim równoważnym celem było zmniejszenie opodatkowania rodzin wychowujących dzieci. Dlatego w pierwszej kolejności obniżył obciążenia pracy i wprowadził podatek liniowy w wysokości 16%. Co więcej – podatek ten faktycznie przestają płacić rodziny wychowujące dzieci. Kwota ulgi podatkowej wynosi na Węgrzech po 150 złotych miesięcznie na pierwsze i drugie dziecko (dla porównania: w Polsce mniej niż 100 zł), by przy trzecim wzrosnąć do 500 złotych na każde dziecko! Węgierska rodzina z trójką dzieci nie zapłaci ani forinta podatku od kwoty odpowiadającej 108 tysiącom złotych, a PIT stał się na Węgrzech formą odwróconego podatku „bykowego”. Obciążenia pracy istotnie spadły.

Nie wspominając już zupełnie o krajach pokroju Wielkiej Brytanii, gdzie nie zapłacimy ani pensa podatku od dochodów do £9440 (ok. 50.000 złotych), niezależnie od tego czy mamy dzieci, czy nie…

Nasi oprawcy z uśmiechem na ustach rozpoczynają walkę wyborczą. Nie dajcie się dalej okradać! Zawsze można zmienić głos.

http://www.youtube.com/watch?v=3-msKf2Wtn0