Gest tasakiem
- Kiedy budowali meczety, milczałem – mamy przecież wolność wyznania.
- Kiedy wzywali do zabijania niewiernych, milczałem – mamy przecież wolność słowa.
- Kiedy wysadzili wieżowce, milczałem – to byli tylko chorzy ekstremiści.
- Kiedy wywołali zamieszki, milczałem – to wina systemu i błędnej polityki.
- Kiedy uzyskali większość w parlamencie, milczałem – mamy przecież demokrację.
- Kiedy wprowadzili w państwie prawo koraniczne a moja żona została ukamienowana za brak chusty na głowie, milczałem – już nie wolno było krzyczeć…
Zachodnia Europa doszła już do punktu 4 powyższej ponurej listy. My (na szczęście) jeszcze nie zaczęliśmy jej realizować. Obroniła nas nasza bieda – nie jesteśmy atrakcyjnym celem imigracji muzułmańskich barbarzyńców.
Ale są wśród nas tacy, którzy mimo wyraźnych znaków na Ziemi nieustannie nawołują do popełnienia samobójstwa i bagatelizują muzułmańskie zagrożenie. Najbardziej ambitna jest na tym polu oczywiście „żydowska gazeta dla Polaków”. Oto fragment tekstu jaki otwiera dziś portal Gazeta.pl:
Niektóre akty terroru można interpretować jako wyraz rozpaczy wynikającej z poczucia obcości i niemożności nawiązania porozumienia. To takie wypaczone komunikaty: „Zobaczcie, jesteśmy!” i domaganie się uznania, szacunku. Choć, oczywiście, haniebnych czynów nic nie usprawiedliwia – mówi prof. filozofii Andrzej Szahaj, komentując makabryczne morderstwo w Londynie, o które podejrzani są ekstremiści islamscy.
Przypomnijmy. Tak według pana profesora od multi-kulti zachowuje się zrozpaczony człowiek pragnący akceptacji:
Brak mi słów. W każdym razie słowa polskiego (?) naukowca są według mnie równie przerażające co czyn owego wyznawcy „religii pokoju” uwidocznionego na powyższym zdjęciu. Obu NIC nie usprawiedliwia.
P.S.
Na szczęście choć Mariusz Max Kolonko mówi jeszcze jak jest: