Pożyteczny idiota
Jarosław A. Kaczyński nie może się bardziej skompromitować, więc jego wygłupy w Sejmie nie wywołują na większości Polaków niczego więcej niż chwilowy grymas politowania. Ale zupełnie przypadkowo, ów narodowo-socjalistyczny socjopata dostarczył wysoce akuratnego dowodu na tezę, którą forsuję tutaj od dłuższego czasu: tzw. „demokracja” w obecnej postaci jest całkowicie skompromitowana, przestarzała i nie przystaje do poziomu rozwoju naszej cywilizacji. Wszystko to było widać jak na dłoni podczas kuriozalnego przedstawienia Kaczora.
Jeśli możliwe jest, żeby 400 posłów przez prawie dwie godziny słuchało przemówienia odtwarzanego z iPada, to równie dobrze można było je sobie obejrzeć na YouTube. W Internecie można dyskutować, pracować wspólnie nad rozmaitymi projektami a także… głosować! Ta zgraja darmozjadów pojawiająca się na Wiejskiej w regularnych odstępach czasu, ględząca różne bzdety których nawet sama nie ma ochoty słuchać, za to pobierająca z tego tytułu wysokie apanaże, jest w XXI wieku zupełnie zbędna. Zastąpienie tych wszystkich Tusków, Kaczyńskich, Palikotów, Kaliszów i Kłopotków bezpośrednią demokracją jest proste, efektywne i co najważniejsze mogłoby jeszcze uratować III RP.
Z pewnością nie uczynią tego działania mistrza kreatywnej księgowości – Jana A. Vincent-Rostowskiego (vel. Jacek Rostowski), pełniącego aktualnie funkcję Ministra Skarbu RP. One upadek najjaśniejszej Rzeczpospolitej jedynie przyśpieszą. I będzie to upadek nie z przyczyn naturalnych (jakim byłoby nieuchronne bankructwo finansów publicznych, do którego prostą ścieżką prowadzą działania kolejnych rządów po 1989 roku), ale nastąpi to raczej w sposób gwałtowny i spowodowane będzie brutalną reakcją umęczonych Polaków. Bo do przebrania miarki zostało już bardzo, bardzo niewiele. Kiedy nie wypaliło z fotoradarami, przychody z podwyższonego VAT-u są niższe niż przed podwyżką, a bezrobocie rośnie równie szybko jak w ekspresowym tempie spada PKB naszej „zielonej wyspy”, Rostowski wraz ze swoimi doradcami rozpaczliwie próbuje łatać rozchodzący się na wszystkie strony budżet gdzie tylko się da.
Właśnie wyszło na jaw, że zamierza zmienić treść dziesiątek milionów drukowanych codziennie paragonów fiskalnych, żeby wyeliminować ewentualne oszustwa sklepikarzy. Zupełnie nie przejmuje się przy tym, że naraża wszystkich handlowców na wydatki sięgające w skali kraju setek milionów złotych. Ale o wiele ciekawszy jest pomysł karania klientów nieuczciwych sprzedawców paliw i stali. Jeśli kupisz bak paliwa, albo kilka prętów zbrojeniowych od oszusta, który na podstawione „słupy” wyłudza podatek VAT, to bekniesz. Oczywiście jest możliwe, że ukarany zostanie także ów oszust, ale tobie też się oberwie. Taka sankcja ma wzbudzić podejrzliwość w narodzie. Żeby każdy Polak podchodził do drugiego z nieufnością. Wszystko w imię obrony dochodów budżetowych…
Drodzy rządzący – nie z taką władzą sobie Polacy poradzili… Wystarczy tylko nadepnąć im na odcisk, a wy drepczecie już bardzo blisko. Bójcie się.