Kościół psuje się od głowy
Józef Ratzinger przez wielu uznawany jest za ultrakonserwatystę – papieża, który cofnął Kościół Katolicki o kilkadziesiąt lat. Wymazał wiele rewolucyjnych zmian jakie wprowadził jego poprzednik – Karol Wojtyła. Jednym słowem – właściwy człowiek na właściwym miejscu. Wydawałoby się zatem, że ma jasną wizję swojej posługi a jego wiara jest niewzruszona. Aż do dzisiaj.
(…) aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi.
Jeśli sam Papież w dramatycznym wyznaniu mówi nie tylko o tym, że osłabło jego ciało (co może być zrozumiałe, wszak nie należy już do młodzieńców), ale że i ducha w nim już nie starcza, to co mają powiedzieć maluczcy wyznawcy religii katolickiej? Skąd oni mają brać natchnienie, jeśli sam ich pasterz traci wiarę i ogłasza to Urbi et Orbi?
Zaprawdę w ciekawych nam przyszło żyć czasach. Czyżby upadek watykańskiego imperium miał się dokonać na naszych oczach? I to wcześniej niż ktokolwiek mógł przypuszczać?