Rząd się sam wyżywi

Tusk 300 Miliardów

Eurosocjaliści, którym szczególne zasługi daje nasz kłamliwy premier (za co go właśnie odznaczono), zjechali się wczoraj aby dokonać podziału łupów. Choć tak naprawdę należało by napisać, że dzielili skórę na niedźwiedziu… Trąbią o tym wszystkie media, jako przekaz dnia podając kwotę jaką Tusk wywalczył w Brukseli. Spektakularny wynik ma zachwycić wszystkich Polaków, oczywiście oprócz Jarosława Kaczyńskiego. Jakoś nikt nie myśli o biednym niedźwiedziu…

A za ów tuskowy „sukces”, zapłacą oczywiście także wszyscy polscy podatnicy. Bo brukselskie Euro nie spadną z nieba, tylko będą pod przymusem odebrane europejskim podatnikom. Po drodze każdy szczebel euro-administracji podkradnie sobie jakiś procencik na koszta własne, a potem łaskawie zezwoli na rozdzielenie tego co zostanie, oczywiście ściśle według reguł które ONI ustalą.

W efekcie 90% kwoty euro-dotacji przeznaczanych jest na projekty absolutnie zbędne, lub jest wydawane nie efektywnie – współfinansowane projekty mają zawyżane koszty po to, żeby wyrwać jak najwięcej pieniędzy z minimalnym wkładem własnym. Najczęściej jednak beneficjenci nie korzystają z dotacji bo są one zbieżne z ich profilem działalności, ale raczej dopasowują swoją działalność do urzędniczych wymogów konkretnego „programu pomocowego”.

Tak „zaprogramowana” Polska gospodarka właśnie dostaje zadyszki. Wiadomo, że jeśli coś się tworzy według wytycznych państowego urzędnika, który nie splamił się nigdy pracą na własny rachunek, to nie może to się skończyć dobrze. Bezrobocie pikuje w górę (najwyższe od 2006 roku), za to dochody Polaków spadają – lub w najlepszym wypadku nie rosną – za to nieustannie rosną ceny. I jedno i drugie to przede wszystkim zasługa rządzącej szajki: nie dość że wciąż podnoszą podatki poprzez podwyżki stawek VAT-u, akcyzy, podnoszenie podatku od pracy (czyli tzw. „składek na ZUS”) likwidację ulg, czy nie waloryzowanie od wielu lat kwoty wolnej od podatku (mamy jedną z najniższych spośród cywilizowanych krajów Świata), to dzięki rządom kolejnych koalicji nieustannie rośnie jedno z największych obciążeń – gigantyczna rzesza urzędników i pracowników tzw. „budżetówki”. Ta wyalienowana kasta nie dość że jest ponadprzeciętnie opłacana, ma szereg zupełnie nieuzasadnionych przywilejów, to przede wszystkim jest szkodliwa. Szkodliwa dla normalnych ludzi próbujących w tym kraju żyć z uczciwej pracy własnego umysłu, albo własnych rąk.

„Wymogi Unii Europejskiej” to doskonała wymówka zarówno na każdą urzędniczą głupotę, jak i na wzrost liczby urzędniczych etatów. Ciekawe o ile wzrosną poziomy jednego i drugiego z okazji nowego, gigantycznego unijnego budżetu do zmarnowania?

Tusk i jego kamraci świętują, bo wydaje im się, że kupili sobie następną kadencję za brukselskie Euro. Jakże się mylą! Ich pewność jest tyle warta, co solidność pośpiesznie budowanych autostrad. Nie potrzeba nawet fotoradarów, żeby ostatecznie wkurzyć Polaków. Mocno w to wierzę.

„Rząd się sam wyżywi” – jak powiedział klasyk. Oby był to rzeczywiście państwowy wikt – w zamkniętym i całodobowo strzeżonym, zakratowanym kurorcie. Tam gdzie jego miejsce.