Negatywna selekcja
Dziwnym jakimś trafem, z okazji dopiero co kończących się Świąt wyjątkowo aktualny stał się problem ATEISTÓW. Media wszelakie użalają się nad biednymi bezbożnikami, co to nie mają po co żyć – bo przecie bez Bozi na tym Świecie nie ma nic wartego więcej niż Tuskowe obietnice.
Aż w końcu pan ksiądz z niebiańskiego tygodnika (lider sprzedaży w Polsce – wyguglajcie sobie), podziękował oficjalnie ateistom za to, że ich pustka duchowa utrzymuje owieczki na łonie Kościoła. W jego opinii siłą religii jest oferowanie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o sens życia. Oczywiście się myli.
Zupełnie tak samo jak stałe wysokie sondażowe poparcie dla Platformy Obywatelskiej, tak samo ilość rzymskich Katolików w Polsce wynika tylko i wyłącznie z selekcji negatywnej. Ludzie nie chcą u władzy Kaczyńskiego – bo to nieobliczalny oszołom, nieprzystosowany socjalnie stary kawaler, wielokrotnie przegrany narodowo-socjalistyczny polityk. Takiego sobie po prostu nie życzymy. Aby Kaczyński władzy nie przejął należy głosować na jego najmocniejszego przeciwnika. Tak rozumują ludzie prości i w efekcie, mimo katastrofalnej polityki, mimo jawnych kłamstw w światłach jupiterów, mimo złodziejstwa i obłudy, wybory raz za razem wygrywa Tusk i jego szajka. Polacy wolą stracić pracę, płacić co raz wyższe podatki, mieć co trochę większe rachunki za prąd i gaz, niż ryzykować zwycięstwo w wyborach Kaczyńskiego. Zupełnie jak z religią…
Jeśli do wyboru mamy niepewne „nic” (a tak naprawdę cieszenie się życiem doczesnym, czerpanie pełni przyjemności z otaczającego nas Świata, nie oglądanie się na sądy innych) i na dodatek wieczne potępienie w czeluściach piekielnych – to oczywiście wybieramy bierne uczestnictwo w zrutynizowanych obrządkach, które wszczepiono nam w mózgi w dzieciństwie. Nawet jeśli nie do końca potrafimy przyznać rację sukienkowym kapłanom, że „gdzieś tam na chmurce siedzi dobry Jahwe i o nas nieustannie dba”, to dla mniejszego zła ludzie wybierają przynależność do Kościoła – tak na wszelki wypadek. Bo jak okaże się, że jednak Bóg jest – to lepiej być po jego stronie…
To właśnie dzięki temu mechanizmowi strachu, dokładnie takiemu samemu zarówno w przypadku PO jak i Kościoła Katolickiego, obie te instytucje mają się wyśmienicie. Zmiana ludzkiej mentalności na szeroką skalę nie zdarzy się zapewne szybko, choć niemrawe powtórne oświecenie jakiego ostatnio jesteśmy świadkami (czyli owa „ofensywa” ateizmu), jest jakimś światełkiem w tunelu. Kto wie, może już za lat 20-30 ludzkość uwolni się od szaleństwa judeo-chrześcijańskich zabobonów?
A co z PO? Jak mówi stare przysłowie: Polak mądry po szkodzie. Problemem jedynie jest fakt, że aby owa mądrość na Polaka spłynęła, szkoda musi być naprawdę duża. Wszystko wskazuje na to, że masa krytyczna zostanie przekroczona już w pierwszej połowie nadchodzącego roku. Wtedy to partia władzy zmierzy się z twardą jak skała narodową mądrością Polaków. Oj, nie chciałbym być wtedy w ICH skórze.