Dobry i zły totalitaryzm

Pełnowymiarowy biskup warszawski ma zdecydowanie zbyt prędki język. Właśnie pozwolił mu wypowiedzieć za dużo nieposkromionych myśli, przez co „palnął” sporo oczywistych oczywistości. W przewielebnych ustach brzmi to szczególnie śmiesznie. Oto rzecze Abp Hoser:

Mimo wszystko wierzę w zdrowy rozsądek ludzi, którzy wiedzą, że taki porządek społeczny nie jest szczęściodajny, a anarchizacja grozi powrotem totalitaryzmu w postaci totalitaryzmu intelektualnego – jednej idei poprawnej politycznie i społecznie, która głosi tolerancję, wielość poglądów, ale w końcu wymaga i domaga się takiego samego myślenia, pod dyktando. Nie chodzi o wodza totalitarnego, który będzie nami rządził tylko o ukryte mechanizmy, które wymagają od nas odruchów stadnych.

Zacne. Nic bardziej nie cieszy, niż wyznanie przedstawiciela totalitarnej (jedynie słusznej) religii, że nie powinniśmy ulegać totalitaryzmom. Że bezmyślne uleganie zachowaniom stadnym jest złem. Czymże zatem jest katolicyzm? Zwłaszcza w polskim wydaniu?

Większość wyznawców zostaje wciągniętych do tej religijnej sekty w wieku wykluczającym świadomy wybór. Stado zadecydowało, że syn/córka katolika ma być katolikiem… bo tak wypada. Na wszelki wypadek, żeby dany osobnik był „silny w wierze”, poddaje się go katolickiej indoktrynacji od jak najwcześniejszego dzieciństwa. Sprytni przedstawiciele najstarszej firmy Świata wiedzą bardzo dobrze jak w młodym umyśle zaszczepić pożądane zachowania, strach przed wyimaginowanymi bóstwami i „wiecznym potępieniem”.

Tak przygotowane „owieczki” (dokładnie przecież tak przez katolickich kacyków nazywane!), będą się potem odpłacać swoim „pasterzom” do końca życia (a i potem cosik klechom skapnie – wszak rodzina nie poskąpi „co łaski” za pokropek).

Pan biskup tak kończy swój wywód:

Dawniej byliśmy mądrym społeczeństwem, które umiało czytać między wierszami i nie dawało się nabrać silnej i przebiegłej propagandzie. Dzisiaj dziwi mnie, że społeczeństwo jest tak naiwne, że ulega wszechobecnej reklamie. Jest przez nią ogłupione. Wyrazem braku mądrości i naiwności jest wiara w deklaracje polityków.

Nic dodać nic ująć. Pamiętajcie jedynie, że nie ma większego „polityka” niż duchowny i lepszej propagandy niż tysiącletnie kłamstwo rzymsko-katolickie.

Miłego weekendu. A zamiast do kościółka, proponuję w niedzielę wypad do lasu na grzyby. Ma być ciepło i słonecznie.