Emocje kontra zimna logika
Janusz Korwin Mikke (JKM) ma doskonały dar wystawiania się na ostrzał nieżyczliwych mu (czyli zdecydowanej większości) mediów. Tak się składa, że wzbudza ich zainteresowanie dokładnie nie wtedy, kiedy by sobie tego życzył. Inna sprawa, że tak „banalne” tematy jak złodziejskie podatki, czy państwowa grabież pod pozorem systemu emerytalnego to tematy zdecydowanie nie atrakcyjne dla dzisiejszych mediów. Takie czasy.
Wczoraj JKM wystąpił w programie sprytnego Lisa, znaczy się Tomasza Lisa i niestety poległ na całej linii, choć we własnym mniemaniu zapewne rozgromił interlokutorów. Przyznać trzeba, że rozkład sił był zdecydowanie niesprawiedliwy, gdyż naprzeciw samotnego Janusza usiadła nie tylko Karolina Korwin-Piotrowska, ale także były żużlowiec Krzysztof Cegielski (na wózku), oraz sam Tomasz Lis. Dodatkowo Lis pochwalił się na koniec asem w rękawie, w postaci przesłodkiego inwalidy-celebryty Jasia Meli, który swoim jasnym i sprawnie wypowiedzianym wywodem po prostu pogrążył i tak już wcześniej dotkliwie skopanego w studio Mikkego.
A wszystko przez to, że JKM kolejny raz ubzdurał sobie, że bezdyskusyjnie logiczny dowód MUSI przemówić do każdego. Myli się. I to bardzo.
W TiVi emocje zawsze wygrają z nudną logiką. Ludzkość nie ma najmniejszej ochoty zagłębiać się w filozoficzne zawiłości wywodów Mikkego. Liczy się tylko kalectwo Cegielskiego i podniesiony, zaangażowany głos Korwin-Piotrowskiej. Z takimi atutami każdy by przegrał. A co dopiero tak nieczęsty gość telewizji głównego nurtu jak JKM.
I dlatego jestem po prostu zły. Bo kurwa po tylu latach, ten człowiek w końcu powinien wiedzieć co można a czego najzwyczajniej w świecie NIE WARTO poruszać w swoich tekstach. Że jeśli chce się BYĆ w polityce, to trzeba myśleć POLITYCZNIE.
Zaprawdę co raz częściej zastanawiam się, czy to zwykła beztroska, pusta bezmyślność, czy też może umyślne działanie mające zdyskredytować myśl konserwatywno-liberalną w Polsce. Siedzę i myślę.