Julia i cała zgraja Romeów
Demokratycznie wybrane władze niepodległej Ukrainy skazały swoją byłą premier na parę lat ciupy. Nie mam najmniejszej ochoty wnikać, czy dowody jej win są wiarygodne i czy zasądzony wyrok jest adekwatny do wagi popełnionych przez Julię Tymoszenko przestępstw. Nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. Znamienna jest odpowiedź na zasadnicze pytanie: KTO podnosi największy wrzask w obronie sprytnej Julii i jednocześnie może najwięcej na tym zarobić?
W mediach od kilku dni słychać wyraźne nawoływania do „bojkotu” europejskich mistrzostw w piłkę kopaną, które lada chwila mają być rozegrane w Polsce i bratniej Ukrainie. Czytamy o tym, że „niemieccy policjanci deklarują gotowość zabezpieczenia rozgrywek przeniesionych z Ukrainy do Niemiec”… że „Austriacy gotowi są do bojkotu Ukrainy”, a „Holendrzy nie mają zamiaru jechać na Ukrainę, dopóki więziona jest Tymoszenko”.
Pięknie. Tylko czy o skórę powabnej Julii martwią się tak naprawdę ci wszyscy walczący o „prawa człowieka” zachodni politycy? Śmiem wątpić. Jestem przekonany, że martwią się raczej o własne. Jak zwykle.
Takiej Angeli Merkel, czy Jose Baroso nie chodzi wcale o jakąś tam premier z odległego kraiku na wschodnim krańcu Europy! Chodzi o ZASADĘ! Zasadę która mówi, że polityk w naszej współczesnej Europie NIE ODPOWIADA przed sądem za swoje czyny! Po prostu nie mieści się to w głowie niemieckiej kanclerki, czy też przewodniczącego euro-komisji, że w ogóle ktokolwiek mógłby ich rozliczać.
Jest to klasyczny przypadek solidarności grupy zawodowej, która szczególnie wyczulona jest na jakiekolwiek próby kwestionowania zasadności i legalności swoich działań. Współcześni nietykalni nie życzą sobie, żeby ktokolwiek wtykał nos w ICH sprawy.
Widzimy więc, że w obronie SWOJEGO statusu są gotowi zaprzepaścić wielomiliardowe inwestycje niezależnego kraju. Że pod pretekstem „walki o wolność jednostki” próbują przepchnąć swoje interesy… Bo czymże byłaby dziś izolacja Ukrainy, jeśli nie wepchnięciem jej w żelazny uścisk Rosji? A jak wiemy Rosja ponownie ma największego przyjaciela w Europie właśnie w Niemczech! Oba te kraje od stuleci łączą wspólne interesy i nie da się zaprzeczyć, że akurat teraz stosunki między nimi są raczej brylantowo dobre.
Niech więc nie dziwią nas tak ochoczo i wyraźnie wyrażane nawoływania do przeniesienia mistrzostw do Polski (z tycią pomocą Niemiec). Tu chodzi o nadzwyczajne status quo, bardzo ważnych osób.