Kaczaffi stroszy piórka

Jarosław Kaczyński

Doktor Jarosław A. Kaczyński ubawił mnie wczoraj do łez swoim apelem:

„(…) wzywamy tych naszych, do niedawna, kolegów partyjnych, którzy opuścili nasze ugrupowanie bez poważnych merytorycznych i programowych powodów, do szybkiego powrotu w szeregi Prawa i Sprawiedliwości.”

Czy jest to już szczyt naiwności tego zadufanego w sobie, niepełnosprawnego socjalnie i emocjonalnie politycznego zombie? Z pewnością nie.

Wyczuł on po prostu maleńkie drgnięcie koniunktury i próbuje znaleźć naiwnych, którzy pomogli by mu powrócić do ukochanej władzuchny. To jedna i wciąż ta sama choroba trapiąca wszystkie postsolidarnościowe „elity”. Kaczyński niby łagodnie prosi, ale nie obiecuje absolutnie nic. Wszyscy mają ulec jego woli, bo PREZES tak chce.

Na miejscu tych wszystkich uciekinierów z obozu PiS wystosowałbym kontr-apel, nawołujący do pałacowego przewrotu w królestwie „Prawa i Sprawiedliwości” i utworzenie jednego, zdrowego ugrupowania.

Tylko czy wśród zastępów pisowskich miernot znajdzie się choć jeden von Stauffenberg?