Po mojemu: WYBORY
Żyjemy w kraju demokratycznym. Niestety. Tak zapisano w dokumencie stanowiącym fundament Rzeczpospolitej Polskiej, czyli w Konstytucji. Wszelka władza w kraju demokratycznym pochodzi z (demokratycznych) wyborów, których wynik powinien być wynikową poglądów i pragnień wszystkich obywateli kraju.
Tyle teoria. Każda władza degraduje człowieka, a władza absolutna robi to nawet absolutnie. Nasi politycy z ostatniego rozdania (tego z roku 1989) są zdegenerowani w stopniu widocznym gołym okiem. Nie ma co nad tym deliberować. Klasa polityczna to zgraja oszustów, w mojej opinii niewiele różniących się od czerwonej bandy rządzącej Polską w latach 1944-1989. Nie mamy zbyt wielkich szans na uczciwe rządy w Ojczyźnie, dopóki to właśnie te łotry ustalają zasady przeprowadzania WYBORÓW. Ale kiedyś (po okresie Wielkiego Gniewu, który nastąpić MUSI), będzie trzeba ustalić jakieś zasady selekcji ludzi sprawujących władzę. Oczywiście PO MOJEMU ilość urzędników wszystkich szczebli jest obecnie absurdalnie za wysoka i powinna być zmniejszona o dwa rzędy wielkości, ale szczegóły przedstawię innym razem. Teraz skupię się tylko na SPOSOBIE wybierania. Oto moja propozycja:
Nic tak nie mobilizuje polityków jak nadchodzące wybory. Obecnie ów test zdają oni w odstępach 4-letnich. Nie rozumiem dlaczego nie można by robić ich CO ROKU i przy okazji ZAOSZCZĘDZIĆ TROCHĘ PIENIĘDZY? Sposób na to jest zaskakujący prosty!
Każdy podatnik w RP musi corocznie składać deklarację o podatkową. Znajduje się na niej szereg informacji: dokładna identyfikacja podatnika, jego wiek, adres, przychód, dochód itp. Na formularzu można także zażyczyć sobie przekazania części naliczonego podatku na rzecz jakiejś organizacji dobroczynnej. Wszystkie formularze są przetwarzane na postać elektroniczną w urzędach skarbowych (można je składać także od razu w takiej formie przez Internet). Co stoi na przeszkodzie, żeby na druku PIT znalazło się dodatkowe pole, gdzie można by wpisać nazwę partii którą popieramy?
Ktoś może powiedzieć, że wybory w Polsce mają być TAJNE, a w sytuacji przeze mnie wyżej przedstawionej wiele osób mogło by mieć dostęp do informacji o preferencjach wyborczych poszczególnych podatników, gdyż PIT-y są używane w wielu sytuacjach (np. w bankach) i przechodzą czasem przez wiele rąk. W moim odczuciu nikt nie powinien wstydzić się swojego wyboru, ale przecież i temu wymogowi można łatwo zaradzić! Najprościej byłoby oczywiście przenieść składanie rocznych zeznań całkowicie do Sieci, ale rozumiem że są osoby dla których może okazać się to problemem nie do przejścia.
Można zatem informację o wyborze wpisywaną na formularzu ZASZYFROWAĆ. Na przykład kluczem bazującym na numerze PESEL. Wystarczy udostępnić banalnie prosty skrypt, który będzie zamieniał WYBÓR partii z ustalonej listy (np. 1 – PO, 2 – PiS, 3 – SLD itd.) na unikalny kod niezrozumiały dla ludzi. Oto przykład: Jeśli założymy, że Kongres Nowej Prawicy będzie mieć na liście numer 15, to po zaszyfrowaniu tej liczby moim numerem PESEL, otrzymamy ciąg 8z4EFZLsjbM=. Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek w szybki sposób rozszyfrował tak wpisane preferencje wyborcze po spojrzeniu na druk PIT. Do kodu można dodać jeszcze bajt sumy kontrolnej i mamy prosty i skuteczny system.
A co z tymi, którzy naprawdę nie mają dostępu do komputera (czy telefonu komórkowego z odpowiednią aplikacją) i nie mają GDZIE wygenerować swojego kodu? Wystarczy wystawić w każdym urzędzie skarbowym, obok okienka w którym składa się PIT-y, terminal podobny do bankomatu (z tym że o wiele prostszy i tańszy), który będzie owe kody generował. Da się?
Sprawa druga: według mnie nie ma sensu głosować na poszczególnych kandydatów. Wystarczy oddać głos na partię. Zresztą tak naprawdę oprócz wyborów jednomandatowych do Senatu, i tak głosujemy właśnie w ten sposób. Wszystkie głosy na daną listę są zliczane i mandaty uzyskuje tylu kandydatów, ile (stosunkowo) procent głosów zdobyło dane ugrupowanie w skali kraju. Z reguły wchodzą ci z pierwszych miejsc na liście.
Kiedy ustalimy już układ sił, niech partie same wyłonią swoich przedstawicieli do parlamentu. Jeśli wybiorą złych, to odczują to na swoim wyniku JUŻ ZA 12 MIESIĘCY!
W ten sam sposób mogą być przeprowadzane wszystkie inne wybory. Oszczędności byłyby liczone w SETKACH MILIONÓW złotych. A motywacja polityków wzrosłaby wręcz niewyobrażalnie.
No dobrze. Ktoś może spytać „a co z tymi, którzy nie składają PIT-ów, bo nie uzyskują żadnych przychodów?” – Dobre pytanie! – odpowiem. Po mojemu NIE POWINNI MIEĆ PRAWA GŁOSU! Co więcej, głos każdego podatnika powinien mieć siłę równą płaconemu podatkowi. Jeśli ktoś dokłada się do wspólnego budżetu kwotą np. 100 tysięcy złotych, może chyba mieć dziesięciokrotnie większą siłę głosu niż ten, kto oddaje ze swojego przychodu jedynie 10 tysiączków?? Jak dla mnie jest to sprawa oczywista. A że nie będzie to zgodne z regułami ortodoksyjnej demokracji? No cóż, to kolejny dowód na to, że DEMOKRACJA JEST DO DUPY.