Proszalna strategia obronna
Minister Radosław „Radek” Sikorski dobrze wie, że nasze krajowe Siły Zbrojne przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy. Największa pozycja w budżecie MON to obsługa wojskowego systemu emerytalnego (czemu nie ma co się dziwić – w budżecie państwa dotacja dla ZUS to też jedna z większych pozycji). Dlatego wielce go zaniepokoiła informacja, że Rosjanie zamierzają rozlokować swoje rakiety 9K720 „Iskander-M” (zwane w nomenklaturze NATO jako SS-26) w bezpośredniej bliskości naszych granic – czyli w Królewcu. Polska nie ma najmniejszej szansy obrony przed tą bronią. To wynik 20-letnich zaniedbań, jakie nasi umiłowani przywódcy mają na sumieniu solidarnie, od prawa do lewa.
Symbolem zaniechań jakich dopuścili się politycy może być z pewnością korweta typu 621 „Gawron”. Budowę całej serii (6 sztuk) nowoczesnych okrętów mających bronić polskiego wybrzeża rozpoczęto z wielką pompą w 2001 roku. Jedna sztuka miała kosztować ok. 150 milionów dolarów. Owo cudo polskiej myśli technicznej miało wyglądać tak:
Minęło 10 lat. I aktualny stan prac nad okrętem obrazuje taki obrazek:
Mamy już kadłub, zainstalowano w nim nawet niektóre komponenty, ale do końca prac jeszcze bardzo daleko. Zwłaszcza, że nie podjęto jeszcze decyzji o zakupie dla „Gawrona” uzbrojenia (dokładniej: „Zintegrowanego Systemu Walki”). Na budowę wydano dotychczas 400 milionów złotych i mówi się, że będzie potrzeba jeszcze całego MILIARDA.
Tak wygląda cała Polska Armia. Co prawda mamy nowoczesne samoloty F-16, ale za to brak całego otoczenia, systemów elektronicznych umożliwiających efektywne wykorzystanie ich możliwości a nawet ilość pilotów potrafiących nimi latać jest niewystarczająca! Wojska zmechanizowane: dostaliśmy od Niemców stosunkowo nowoczesne Leopardy, kupujemy Rosomaki, ale jednocześnie trzon sił pancernych to przestarzałe czołgi T-72 i transportery BWP-1 (wprowadzone do uzbrojenia w 1966 roku).
Powiedzmy sobie wprost: w przypadku poważniejszego konfliktu siła naszej armii w 2011 odpowiada mniej więcej tej z 1939 roku. Przy frontalnym ataku utrzymamy się (być może) kilka dni.
Zamiast wyciągnąć z tego wnioski, nasi politycy polegają na „gwarancjach” i „układach międzynarodowych”. Sikorski próbuje w Moskwie wyprosić u Miedwiediewa wycofanie „Iskanderów” z Królewca. Niech próbuje, ale moim zdaniem nic tak nie pieczętuje przyjaźni między narodami jak silna, nowoczesna i groźna armia.
Czego Wam i sobie życzę.