Lud to kupi, bo głupi
Premier Tusk przeraża. Ale to co mnie zadziwia to fakt, że wciąż tak wielu Polaków mu ufa i zamierzają oddać głos na jego partię…
Donald Tusk chwali się, że bez większych problemów przeprowadził kraj przez trudne chwile. To cud. Ale gdyby się tak dokładniej przyjrzeć, to ostatnie cztery lata nie można nazwać inaczej niż czas bezpowrotnie stracony.
Członkostwo w Unii Europejskiej to dziwna mieszanka korzyści i wyrzeczeń. Sztuką jest prowadzić taką politykę, żeby tych pierwszych było więcej. Polska ma wszelkie predyspozycje, żeby czerpać duże zyski z ogromnego unijnego rynku, który stoi szeroko otwarty dla rodzimych przedsiębiorców. Jedyne co „rząd” musi zrobić, to nie przeszkadzać. I nawet tak prosta czynność wychodzi socjalistom z PO beznadziejnie źle…
Gdyby było mało, że mamy najdroższy w Europie (i jednocześnie najmniej efektywny) system emerytalny, jedne z wyższych podatków, do absurdu posunięty fiskalizm, skomplikowane i nieprecyzyjne prawo (które w dodatku jest nieustannie zmieniane – przeważnie na gorsze). Donald Tusk otwarcie deklaruje, że NIE OBNIŻY PODATKÓW. A teraz zapowiedział, że JESZCZE BARDZIEJ ROZBUDUJE BIUROKRATYCZNĄ KLASĘ PRÓŻNIACZĄ:
Tusk zapowiedział w środę m.in. rozdzielenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji; utworzenie ministerstwa cyfryzacji; przekształcenie resortu infrastruktury w resort transportu i powołanie Centrum Planowania Strategicznego.
Tuż przed wyborami premier któremu nie udało się zrealizować chyba ŻADNEJ przedwyborczej obietnicy, a jego zarządzenie mające spowodować ZMNIEJSZENIE ilości urzędników spowodowało oczywiście ZWIĘKSZENIE ich ilości, zapowiada że stworzy KOLEJNE urzędy… Jaki będzie tego skutek? Z doświadczenia wiemy że tylko jeden: dalsze zwiększanie kosztów administracji. W efekcie nie ma co marzyć o obniżce w podatków. Zresztą premier powiedział to w ostatnich dniach wielokrotnie i dobitnie:
Każdy kto przychodzi dzisiaj do wyborców i mówi: dajcie nam władzę, a my obniżymy podatki, kłamie.
Jest to oczywista brednia. Obniżka podatków to JEDYNY sposób na wyjście z kryzysu. Oczywiście musi ona być poprzedzona DRASTYCZNĄ obniżką rozpasanych wydatków budżetowych. Ale do tego trzeba mieć jajca.
Wygląda na to, że jedynym spośród kandydatów do parlamentu który je ma, jest Janusz Palikot. Ruch Palikota to twór dziwny, wręcz podejrzany… Ale dla polskiego Sejmu zdominowanego przez popłuczyny po socjalistach z Solidarności i komunistach z PZPR, szok jaki spowoduje napływ świeżej „dzikiej” krwi od Palikota to jak wzmacnianie rodu w dawnych dobrych czasach, kiedy to hrabina puszczała się z koniuszym…
Może nie będzie lepiej, ale za to na pewno śmieszniej.