Jak dzieci, jak dzieci!
Już przypadek Lecha Wałęsy dowiódł, że Polak zrobi niemal wszystko za byle paczkę fajek. Nie ma takiej sprawy której nie bylibyśmy skłonni przerżnąć, byle obiecać nam sznur gówno wartych koralików. Aktualna cena za duszę Polaków to 300 miliardów. Jak widać postęp od czasów Wałęsy jest żaden. Tamten dawał po 100 milionów na łebka (zwróćmy uwagę, że w między czasie zdenominowano nam złotówkę w stosunku 1:10.000 – w efekcie łapówka wąsatego elektryka na dzisiejsze pieniądzę to ok. 380 miliardów złotych).
Nie postarał się więc Tusk, ale dzięki skuteczniejszym kanałom propagandowym może mu się udać zupełnie tak samo jak wyszło to naszemu Nobliście. W końcu i jednego i drugiego nikt nie rozliczy ani ze złotówki z tych obiecywanych złotych gór.
Pojął to w mig główny tuskowy konkurent do żłobu i dziś ogłosił Urbi et Orbi:
Jeżeli zostanę premierem, to z całą pewnością będę o tę sumę albo większą zabiegać w Unii Europejskiej. I chciałem powiedzieć, że będę w tej sprawie współpracował z panem przewodniczącym Buzkiem i komisarzem Lewandowskim.
Towarzysz Kaczyński wie, że absolutnie nic się nie stanie jeśli na wątły lep wirtualnych unijnych pieniędzy uda się połapać trochę elektoratu, a później nic z tych pieniędzy nie będzie (albo będzie ich znacznie mniej). Liczy się tylko wynik. Dla wyniku można posunąć się do każdego świństwa. Zupełnie niedawno otwarcie przyznał to prominentny aparatczyk sejmowy (aktualnie PO), Stefan Niesiołowski:
Każda partia prowadzi kampanię w sposób, który zdaniem jej przedstawicieli, może zapewnić wyborczy sukces. Rację ma ten, kto okaże się zwycięzcą. To tak jak z wojną – nie ma, co dyskutować o tym, w jaki sposób ją prowadzić. Jeżeli ktoś wygrał, to znaczy, że był lepszy, nawet jeśli prowadził wojnę w niewłaściwy sposób.
Czy można jaśniej wyłuszczyć zasady walki wyborczej? Czy raczej potwierdzić że owych zasad zupełnie brak?! Polscy (i nie tylko) politycy stosują metody nie różniące się wiele od tych pospolitych przestępców. Rzezimieszków sięgających do kieszeni pasażerów miejskich autobusów, rekietierów wymuszających okupy na drogach, czy alfonsów czerpiących zyski z nierządu. Żaden rozsądnie myślący człowiek nie powierzyłby takim kreaturom nawet złotówki z koszyka pod supermarketem. Ale z zadziwiającą regularnością oddajecie IM pieczę nad CAŁYM swoim majątkiem, BEZPIECZEŃSTWEM siebie i swoich bliskich, że o powierzeniu swoich OSZCZĘDNOŚCI na starość w ICH złodziejskie ręce nie wspomnę…