Wielki brat (i siostra) patrzą

Jakby było mało wysokich podatków, drogiej benzyny, cukru i chleba, niskich pensji, dróg budowanych od razu z dziurami, stadionów za setki milionów złotych z błędami konstrukcyjnymi, pociągów jeżdżących wolniej niż w czasach ostatniej Wielkiej Wojny, czy kradzieży naszych pieniędzy z kont emerytalnych, to nasz ukochany przywódca serwuje nam teraz kolejny stopień inwigilacji. Początek totalnej kontroli wolnego (jak narazie) Internetu.

Wydawać się może, że jest to zadanie nie do wykonania i tak jest w istocie. Ale Państwo ma narzędzia, którymi będzie próbować je realizować. KRRiT ma otrzymać uprawnienia do „regulowania” ładu medialnego w Internecie. Każdy portal, czy nawet pojedynczy blog, będzie musiał prosić o koncesję i zgodzić się na monitoring, jeśli tylko będzie prowadzony w ramach działalności gospodarczej (nawet takiej nie przynoszącej zysków) i będzie zamieszczać „treści audiowizualne”.  Skutek będzie oczywisty – dodatkowe koszty i utrudnienia w prowadzeniu działalności gospodarczej w kolejnej branży w Polsce. Wydaje się, że jest to jedyna misja, którą łże-liberałowie z PO wypełniają bez potknięć i przed czasem. Prostymi słowy wyraziła to pani poseł z „Platformy”: „skończył się czas bałaganu i bezhołowia”. Towarzysz „Wiesław” się kłania…