Wiesz co świętujesz?

To właśnie dziś! Najkrótszy dzień w roku (na naszej półkuli). Już od jutra będzie co raz więcej Słońca. Przez tysiąclecia ludzie obchodzili ten dzień w sposób szczególny. Nasi pogańscy przodkowie także. Kiedy ogniem i mieczem wprowadzano obcą nam religię chrześcijańską, misjonarze starali się zastępować istniejące święta i obrządki, mając nadzieję że nabiorą one wtedy choć cząstkę nimbu świętości wypieranych wierzeń.

Tak to Godowe Święto w magiczny sposób stało się „Bożym Narodzeniem”, mieszkańcy Wysp nazywają ten dzień „Yule”:

„Yule, od anglosaskiego słowa „yula”, oznacza „koło roku”. Jest to jeden z czterech mniejszych sabatów, jednak mimo tego określenia, jest to dzień niezwykle ważny. Bogini wydaje na świat dzieciątko – Boga i staje się Boginią Matką. Jest to święto początku – narodziny nowego roku, nowego życia, nadziei. Bóg, który umarł w Samhain, rodzi się ponownie. Słońce powraca, aby ogrzać Ziemię. Czarownice czczą wówczas Boga jako Boskie Dziecko, zaś Boginię we wcieleniu Boskiej Matki. I choć brzmi to jak zapożyczenie z opisu świąt chrześcijańskich, jest dokładnie odwrotnie, to chrześcijaństwo wchłonęło w siebie o wiele starszą tradycję.” (więcej: Yule)

Jedną z najważniejszych tradycji Yule było umieszczenie (i ozdobienie) w domu zielonego drzewka (bluszcza, jemioły czy ostrokrzewu) a także uroczysta wieczerza. I te tradycje znajdują odbicie w „naszym” Bożym Narodzeniu.

Może warto zrobić sobie dziś o zmierzchu małą przerwę i odetchnąć nieco od szału zakupowego? Wstawiając do domu choinkę pomyślcie trochę o NATURZE – tej jedynej sile mającej realny wpływ na nasze życie. Naprawdę DAJĄCEJ nam wszystko czego potrzebujemy i w zamian nie oczekującej absolutnie nic. Nie posiadającej kapłanów, ani kosztownych świątyń.

Jeśli już nasi przodkowie, odziani w skóry i śpiący w jaskiniach, wiedzieli komu powinniśmy być wdzięczni za otaczający nas Świat, to dla czego my – tacy wykształceni i światli – oddajemy cześć wymysłom zgrai nawiedzonych Semitów?