Za dużo kasy
Miało być tak:
Znalazłem listę podsumowującą wyniki „Działania 8.1” w roku 2009 („Działanie” to taki neologizm na „eurołapówkę”). Na liście jest ponad 300 podmiotów gospodarczych, które otrzymały dotacje na „Innowacyjność”. Kiedy przegląda się tą listę, robi się niedobrze. PARP (państwowa agencja zarządzająca „europejską” kasą i rozdająca ją spełniającym warunki) uznała za stosowne wspomóc tak innowacyjne i godne centralnego wsparcia inicjatywy jak (między innymi):
- Similaria – portal społecznościowy, wykorzystujący sieciowy system tworzenia, dopasowywania i analizy społecznej percepcji użytkownika. Na stronie przedsięwzięcia pomysł rozwinięto nieco szerzej: „Similaria to wyszukiwarka percepcji, która dostarczy Ci wiedzy o tym, jak inni widzą rzeczywistość. Dowiesz się tu co ludzie myślą o Tobie, co do Ciebie pasuje oraz poznasz osoby, które patrzą na świat tak samo jak Ty!” W skrócie sprowadza się to do wypełnienia ankiety i porównania swoich odpowiedzi z odpowiedziami innych. Jaką kwotą wspomogliśmy z naszych podatków owe innowacyjne przedsięwzięcie? Drobne 850.000 złotych.
- Internetowy sklep z audiobookami Dosłuchania.pl dostał 831.130 złotych. Cóż takiego innowacyjnego możemy znaleźć na stronie sklepu? Ciężko powiedzieć, ale widać urzędnicy PARP coś jednak wypatrzyli. Może nie słyszeli nigdy wcześniej o tym, że można nagrać lektora czytającego książkę i potem takie nagranie sprzedawać… Co dziwne, bo trochę wcześniej wsparli niemal identyczny sklep Audioteka.pl. W każdym razie, gdyby ktoś jeszcze zapragnął sprzedawać w Sieci audiobooki, to raczej niech sobie znajdzie inne zajęcie. Wobec takiej wspomaganej konkurencji nie ma żadnych szans. A podobno mamy „wolny rynek”…
- TechBaza – czyli po prostu Ceneo, tylko znacznie bardziej ograniczone (skromna baza zawierająca tylko sprzęt RTV i AGD – mniej więcej połowę tego co Ceneo). Co więcej, baza (na razie?) nie zawiera podstawowej informacji o prezentowanych produktach – ceny. Co w tym innowacyjnego? Co skłoniło wysoko opłacanych panów i panie urzędniczki z PARP do przeznaczenia równiutko 850.000 zł na ten serwis? Czyżby nie korzystali nigdy z Ceneo? Albo Skąpca? Albo z Nokaut? Czy choćby z Cenuj? Radar? Smartbay? Bazarcen? Torturacen??? Widać nigdy nie pomyśleli, żeby spróbować znaleźć tańsze źródło zakupu kolejnej „plazmy”. W sumie nic dziwnego. Pensje zapewne mają niezgorsze…
Więcej takich kwiatków możecie znaleźć tutaj: http://www.dofinansuj.pl/dotacje_unijne/wyniki-po-ig-dzialanie-8-1-w-roku-2009. Zadałem sobie trud podsumowania ile pieniędzy z naszych podatków wydano na tę transzę. Wyszło 184.276.924 zł. Prawie 185 milionów złotych! A to tylko jeden z kilku programów („Działań”), jednej z agencji. Tych agencji jest więcej. I w niektórych dotacje idą w grube miliony. Na jeden projekt. Głowa boli. Bo MY musimy to wszystko finansować. Wszyscy jak jeden mąż, żona, dziecko. Polak, Niemiec, Czech i Hiszpan. Każdemu coraz większa część zarobionych w pocie czoła pieniędzy jest przemocą odbierana pod postacią różnorakich podatków. Następnie międzynarodowa szajka urzędnicza (Mafia? Raczej nie – Oni biorą mniejszy procent!) część tych pieniędzy marnuje w tak spektakularnych jak przytoczone powyżej przedsięwzięciach.
Ale potem natknąłem się taki tekst:
Gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz obejmowała urząd Prezydenta Warszawy w stołecznym ratuszu zatrudnionych było około 5 700 urzędników. Wcześniej ‘liberalna’ Platforma często krytykowała prezydenta Lecha Kaczyńskiego za rozbudowanie armii urzędników. Nie minęły cztery lata i w połowie 2010r. w Warszawie pracuje już ponad 7 300 urzędników – imponujący wzrost o prawie 30% w ciągu kadencji. Oczywiście wszyscy są niezbędni i zapracowani jak np. kilkuosobowe zespoły zajmujące się PR w dzielnicach. I oczywiście ich praca słono kosztuje. Jedynie na wynagrodzenia stołecznych urzędników mieszkańcy Warszawy zapłacili w kolejnych latach: 2007r. – 450 milionów złotych, 2008r. – 544 miliony złotych, 2009r. – 676 milionów złotych, 2010r. – 660 milionów złotych.
I machnąłem ręką na te głupie 180 (z małym hakiem) baniek…
Jeśli w tym kraju jest już TAK dobrze, że stolicą musi rządzić ponad 7 tysięcy urzędników… I zarabiają grubo ponad pół miliarda złotych rocznie, toż to prawdziwa Arkadia! Kraina miodem i mlekiem płynąca. Jeśli urzędnicy mają się jak pączki w klarowanym maśle, to obywatele muszą mieć się „brylantowo” (jako powiedział Moryc Welt). Czyż zaprawdę tak jest?
A wyobraźcie sobie moi mili, że urzędnicy podlegający pod panią Prezydent HG-W to tylko CZĘŚĆ kadry urzędniczej dużego miasta nad Wisłą… Chyba nawet nie połowa… Razem z armią nowo zatrudnioną na szczeblu centralnym przez wesołego „premiera z Gdańska„, tworzy to wielką rzeszę trzymającą za gardło Polskę. I powoli zaciskającą swoje szpony. Ostatnio jakby szybciej. Ile jeszcze wytrzymamy tego ucisku? Mam nadzieję że niedługo. I że zemsta nasza będzie straszna.
W każdym razie lepiej już niech pieniądze biorą przedsiębiorcy. Nawet na nikomu niepotrzebne portale internetowe. Wspomogą przy okazji swoje budżety, kupią sobie lepsze samochody, kolejne płaskie telewizory, ich żony dostaną droższe ciuchy, biżuterię i weekend w „spa”.
Może zatrudnią dwóch czy trzech nowych pracowników.
Wszystko jest lepsze od napychania kasy urzędasom. Bo jeszcze sobie pomyślą, że są potrzebni.