„Ałtorytety”
Prezydent in spe, znany antydemokrata Bronisław Maria Komorowski, w pierwszych słowach po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich powiedział, że „wygrała demokracja, wygrała polska demokracja”… Ciekawe, czy znany z popełnianych co i raz lapsusów Komorowski zdawał sobie sprawę, że właśnie precyzyjnie określił, w jaki sposób został Prezydentem? Otóż „polska demokracja” to oczywiście karykatura tej demokracji prawdziwej – bez przymiotnikowej. W „polskiej demokracji” kandydaci nie mają równych praw. Niektórzy są lepsi, a niektórzy gorsi. „Jakby z innej ligi”. Ci lepsi mają dziesiątki godzin w usłużnych telewizjach a ci drudzy marne minuty. Ci lepsi dostają corocznie dotację z pieniędzy zabieranych nam przemocą pod postacią podatków, ci gorsi dostają figę z makiem. Sondażownie układają ankietowe pytania w taki sposób, żeby odpowiedź była zgodna z zamiarem ankietujących a potem powtarzają swoje socjotechniczne zabiegi tak długo, aż wpoją w umysły wyborców, że wybór może być tylko jeden. Wtedy poglądy kandydatów nie mają już najmniejszego znaczenia. Głupi naród głosuje tak, jak sobie tego życzy grupa trzymająca władzę – aktualnie jest to „banda czworga”: SLD, PO, PSL i PiS.
httpv://www.youtube.com/watch?v=BrEGm9CSJWw
Wczoraj o włos wygrał kandydat PO, ale już za rok siły mogą rozłożyć się nieco inaczej. Jedno jest pewne: u władzy będą „sami swoi”.
Wczoraj wieczorem, oprócz nierozważnie wypowiedzianej prawdy o demokracji w Polsce, Komorowski dziękował „autorytetom”. Pomogły mu one (i wartości przez nie reprezentowane) wygrać wybory. Osobnicy owi to: Tadeusz Mazowiecki, Lech Wałęsa i Włodzimierz Bartoszewski… Niezły zestaw. Jeśli to ma być jakaś zapowiedź charakteru i przesłania prezydentury Komorowskiego, to można z całą pewnością stwierdzić, że lepiej nie będzie, ale z całą pewnością śmieszniej. Z takimi pomocnikami?!