Oddawać kasę!
Rządząca szajka po raz kolejny udowodniła nam, że ma nasze potrzeby daleko gdzieś. Przez 13 lat (od poprzedniej powodzi), nie zrobili praktycznie NIC, żeby ten żenujący skandal nie przytrafił się ponownie. Za to doskonale się za nasze pieniądze bawili…
W sąsiednich krajach buduje się różnorakie budowle hydrologiczne, żeby nie zagroziło im coś tak stosunkowo łatwego do opanowania jak WODA. A u nas? Raczej buduje się więcej kościołów, a w razie kilkunastodniowych opadów deszczu, wystawia się „święte relikwie”, coby nas „chroniły od zguby”… A jeden sukienkowy facet nie dawniej jak wczoraj odkrył, że cała ta powódź to wina tajemniczych samolotów, które rozpylają sekretną mieszaninę podejrzanych substancji w powietrzu, przez co tak intensywnie pada… No comments.
Ale ja nie o tym.
Powódź jest i trzeba będzie naprawić szkody jakie wyrządziła. Co prawda, nasze socjalistyczne rządy wprowadziły obowiązek ubezpieczania nieruchomości na terenach wiejskich m.in. od skutków powodzi, więc teoretycznie większość szkód zrekompensują towarzystwa ubezpieczeniowe, ale trzeba będzie wyremontować wiele dróg, odbudować dziesiątki mostów, kilometry wałów, zapór, kanałów itd. Na to trzeba będzie skądś wziąć pieniądze.
Parę dni temu odezwał się pewien dowcipniś, który stwierdził że należy po prostu podnieść stawkę podatku od towarów i usług (czyli tzw. VAT), do np. 24% i „budżet” w magiczny sposób „zarobi” dodatkowe miliardy, w sam raz do walki ze skutkami powodzi… W pewnym sensie taki solidny gwóźdź do trumny polskiej gospodarki mógłby mieć i pozytywny skutek, bo przyspieszył by nieuchronny przecież upadek obecnego socjalistycznego reżimu, ale ja mam lepszy pomysł:
Zamiast przycinać tu i ówdzie budżet państwa, żeby „wygospodarować” (np. kosztem planowanych inwestycji) pieniądze na odbudowę zniszczonej wskutek powodzi infrastruktury, może po prostu zawiesić dotacje do partii politycznych? Na przykład na DZIESIĘĆ LAT? Dało by to kilkaset milionów złotych, które w innym przypadku partie wydałyby na swoje billboardy, „ekspertyzy” swoich „doradców”, reklamy w TV – czyli CZYSTĄ DEMAGOGIĘ I PROPAGANDĘ.
Nie jest nam ona do niczego potrzebna, a ponieważ wszystkie partie podbierające owe pieniądze z naszych kieszeni w ciągu ostatnich kilkunastu lat były u władzy (dłużej lub krócej, ale jednak), to niech chociaż tak odpokutują swoje zaniedbania. To przede wszystkim ICH WINA!
W pierwszej kolejności, oczekiwałbym deklaracji o poparciu dla tego pomysłu od Bronisława Komorowskiego, który przecież jest kandydatem PO, partii która „od zawsze” miała w programie likwidację owego haraczu na rzecz uprzywilejowanych („jakby w trochę innej lidze„) partii. Zaraz za nim powinien wypowiedzieć się „wrażliwy społecznie” Jarosław Kaczyński, który zarzuca Tuskowi, że „100.000 to za mało” i on „dał by więcej”… No to ma sposobność! Czekamy, towarzyszu Kaczyński!