Welcome to the real world
Odnoszę wrażenie, że ostatnie wydarzenia (tragedia smoleńska) mają oprócz politycznych także pewne inne, nieoczywiste skutki, które wysuwają się ostatnio na pierwszy plan. Co dziwniejsze, nikt ich nie widzi (lub widząc, nie potrafi nazwać). A są one zaiste zadziwiające…
Do tej pory wszystko było jasne: byliśmy MY (czyli ci prawi, narodowcy, wierni ojcowskiej religii katolickiej, solidarni i wciąż walczący o pełną niepodległość Polski), oraz ONI (postkomuniści, sprzedawczyki, liberałowie, bezbożnicy którzy sprzedali naszą umęczoną ojczyznę Niemcom). Takiego podziału pilnowali bracia Kaczyńscy. I szło im po japońsku: jako-tako. Może dlatego że działali samowtór. Ale jednego z nich Pan powołał przed swoje oblicze i wydawało się, że osamotniony bliźniak nie podoła Misji. Nastąpił jednak cud zaprawdę niespodziewany: w miejsce pojedynczego Lecha Kaczyńskiego, niczym z agenta Smitha zrodziły się całe rzesze ksenofobicznych, zacietrzewionych, wręcz oszalałych z szowinistycznej nienawiści potworków. Dokładnie tak jak w Matriksie, powstali oni poprzez zarażenie normalnych, zdawało by się, ludzi. Takich, którzy nigdy wcześniej nie wykazywali nadmiernego skrętu ni w jedną, ni w drugą stronę. I co gorsza okazało się, że są oni rozmieszczeni w miejscach, w których mogą wyrządzić naprawdę duże szkody. Na przykład w państwowej telewizji.
Wcześniej pałeczkę pierwszeństwa wśród rusofobów dzierżył nasz śp. prezydent. Po jego śmierci przez chwilę wydawało się, że ostatnie przeszkody na drodze ku polsko-rosyjskiemu pojednaniu zostały zniwelowane. Ale perspektywa normalizacji stosunków między RP i FR godziła w status quo obozu MY-ch. Utracili by oni rację bytu. A w kupie trzyma ich jedynie złość, niczym Karguli i Pawlaków. Dlatego gdy zabrakło kapitana, do głosu wyrywają się majtkowie. I trują.
Jestem przeciwko wszelkiej nadmiernej regulacji, nie lubię ONY-ch tak samo jak MY-ch. Wielokrotnie krytykowałem PO, ale teraz cieszę się, że Komorowski nie przyjmie sprawozdania KRRiT i ją odwoła. Cieszę się, że obsadzą TVP swoimi ludźmi, bo w konsekwencji być może nie będę zmuszony do oglądania Pospieszalskiego, Gargas, Ziemkiewicza, czy Sakiewicza. Bo to już nie są ci sami obiektywni dziennikarze. Bo ulegli, w mojej opinii, niczym nie uzasadnionej transformacji. Bo wstąpił w nich duch jednego z braci i w konsekwencji pola rażenia chorej ideologii Kaczyńskich zamiast się skurczyć, uległo znacznemu rozszerzeniu. Stąd te bzdurne teorie spiskowe, wałkowane na wszystkie sposoby w kolejnych telewizyjnych i radiowych audycjach owych polskich agentów Smith. To bezrozumne dopatrywanie się zewnętrznej interwencji, która miałaby spowodować smoleńską katastrofę. To niecierpliwe i ostentacyjne domaganie się prezentowania na bieżąco szczegółów ustaleń komisji badających ów tragiczny lot noszące wręcz znamiona dziecinnej histerii! Zrozumiałej być może u osób wrażliwych w chwili nagłego szoku, ale tutaj prezentują ją doświadczeni dziennikarze a od wydarzenia minęło już kilka tygodni! Czy muszę dodawać, że ostatnią rzeczą jaką robiła by poważnie traktująca swoje zadanie komisja badająca okoliczności katastrofy lotniczej w wyniku której zginął prezydent, było by ujawnianie wszelkich niezweryfikowanych śladów, niepotwierdzonych teorii, czy nieczytelnych dowodów?! Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł. I jedynie wtedy. Wypełniacze wirtualnego „testamentu Lecha Kaczyńskiego” chcą nam wmówić, że jest inaczej.
Aby pokonać Matrix konieczny był Neo. Niestety jak na razie nikogo takiego ani widu, ani słychu. Ciekawe jak długo przyjdzie nam na niego czekać? W każdym razie… Doczekamy się. Jeszcze tylko jeden zakręt…
Wake up, Neo. Matrix has you!