50.000.000.000 zł
Znakomitym dowodem na brak uczciwych zamiarów osób/partii rządzących Polską od 1989 roku jest kompletne ignorowanie problemu tzw. „ubezpieczeń społecznych„. A problem ów gwałtownie nabrzmiewa i wysuwa się na czoło wszystkich bolączek z jakimi muszą się mierzyć Polacy. Politycy u władzy, nie ważne czy to z lewicy, czy też z łże-prawicy, starają się nie widzieć tego co wkrótce dotknie każdego obywatela RP – brak pieniędzy na wypłatę emerytur. Kolejni premierzy żyją w ułudzie wmawiając sami sobie (i wszystkim wokół), że nie muszą się tym martwić, że to będzie problem „tych następnych”. Dlatego nie robią absolutnie nic. A w każdym razie nic dobrego.
Owoż wczoraj właśnie podano do publicznej wiadomości, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych, najpotężniejsza instytucja w Polsce (ten kto obraca największym kapitałem jest najpotężniejszy – to chyba oczywiste), będzie potrzebował w nadchodzącym roku dodatkowo prawie 50 miliardów złotych OPRÓCZ gigantycznej sumy niemal 100 miliardów złotych, które pod przymusem ściąga od wszystkich pracujących Polaków! Inaczej nie będzie w stanie wypłacać „świadczeń”.
Skąd ma się znaleźć owe 50 miliardów? A sprawa jest prosta: oczywiście, z tego samego źródła, co bazowe 100 miliardów – z naszych kieszeni. Rząd pana Donalda Tuska wypłaci 38 miliardów z tzw. „budżetu państwa”, czyli z tej części łupu rządu, którą zabiera nam pod pozorem podatków. Kolejne 7,5 miliarda pochodzić będzie (niespodzianka) również z naszych kieszeni. Tym razem będzie to część środków, które instytucja owa podkradała przez ostatnie kilka lat ze składek „odkładanych” (pod przymusem oczywiście) u niej na spokojną starość… Ten złodziejski plan nosi piękny tytuł „Fundusz Rezerwy Demograficznej„. Niestety, wciąż brakuje jeszcze troszkę do potrzebnej sumy niecałych 50 miliardów, ale możemy spać spokojnie – brakujące prawie 4 miliardy złotych ZUS zamierza pozyskać z kredytów w bankach komercyjnych… Czy muszę pisać skąd wezmą się pieniądze na spłacenie owych kredytów (z odpowiednimi odsetkami oczywiście)?
Nie mam zamiaru epatować czytelników tego tekstu liczbami z wielką ilością zer. Wszyscy socjaliści zawsze mają gest, kiedy przychodzi wydawać nie przez nich zarobione pieniądze. Po prostu jak krótko to ujął Stefan „Siara” Siarzewski: „mają rozmach, skurwysyny„… Nie w skali jest problem a w zasadach. Tak się składa, że suma jaką ZUS otrzyma dodatkowo z „budżetu państwa” odpowiada niemal dokładnie kwocie jaką wpłacamy do niego w postaci podatku dochodowego od osób fizycznych. Powtórzę: cała kwota jaką oddajemy w postaci podatku dochodowego idzie tak naprawdę na ZUS! Gdybyśmy przeprowadzili szybką ankietę na ulicy zadając pytanie „na co przeznaczane są podatki?”, to jestem absolutnie przekonany, że Polacy wymienią same szczytne cele: na szkoły, na drogi, na szpitale… A prawda jest zupełnie inna: te podatki idą w całości na wcześniejsze emerytury, na które tak chętnie przechodzą ostatnio ludzie jeszcze w kwiecie wieku, na renty dla wszelkiej maści kombinatorów, którzy są dumni ze swojego sprytu zapominając, że dostają pieniądze kosztem swoich młodszych bliskich, w końcu na te wszystkie zasiłki chorobowe za lewe zwolnienia lekarskie, które w Polsce zawsze można było „załatwić” u absolutnie każdego lekarza za kilkadziesiąt złotych…
Jasne chyba jest, że sprawa ZUS-u to w tej chwili najważniejszy problem nad jakim powinni pracować polscy rządzący. Nie nad „tarczą”, nad uchwałami z okazji rocznicy wybuchu wojny, czy Katynia, nie nawet nad sztucznie wywołanym „kryzysem”, na który ostatnio modne się stało zrzucanie wszelkich niepowodzeń w gospodarkach wszystkich krajów Świata… Problemem jest nieefektywna hydra pod tytułem ZUS, która w sposób skrajnie nieracjonalny trwoni większą część wypracowanych przez obywateli III RP pieniędzy. I wciąż chce więcej!
Priorytetem każdego rządu powinna być optymalizacja wydatków na cele socjalne i w perspektywnie osiągnięcie samodzielności ubezpieczyciela(-li), żeby system emerytalny mógł w końcu pracować tak jak został pomyślany: ubezpieczeni powinni rzeczywiście odkładać na swoje emerytury. Składka na ZUS (czy też inną podobną firmę) powinna być INWESTYCJĄ. W dodatku opłacalną inwestycją. Gdyby zysk z ciułania pieniędzy na koncie w ZUS miałby być niższy niż zysk ze zwykłej lokaty w pierwszym lepszym banku, to oczywiste jest, że LEPIEJ ODKŁADAĆ NA STAROŚĆ W BANKU! A w tej chwili nie dość, że pieniądze przez nas płacone nie procentują w najmniejszym nawet stopniu, to nie mamy nawet co marzyć o tym, aby odebrać całą „odłożoną” przez nas sumę w momencie przejścia na emeryturę! Nawet w ratach! Emeryci dostają nędzną część tego co przez lata skrupulatnie wpłacali ZUS-owi. A gdy (nie daj Boże) mają pecha zejść z tego łez padołu przed osiągnięciem wieku przewidzianego ustawą, po którym nabywają prawa do „świadczeń emerytalnych”, lub na „zasłużonym odpoczynku” pożyją niezbyt długo, to cała zgromadzona a nie wykorzystana kwota owego nieszczęśnika staje się łupem ZUS. Czyste złodziejstwo.
Aby zmusić ZUS do lepszego wydawania naszych pieniędzy można zrobić tylko jedno – uwolnić rynek ubezpieczeń. Znieść przymus płacenia składki emerytalnej tylko do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jeśli powstanie rynek ubezpieczeń i każdy będzie mógł WYBRAĆ odpowiadającą mu firmę, wtedy (i tylko wtedy) istnieje szansa na jakąś normalność. Zaraz podniesie się krzyk: „a co z tymi, którzy w tej chwili otrzymują emerytury od ZUS-u, skąd weźmie on pieniądze na ich wypłacanie?„. Dobre pytanie, ale istnieje na nie całkiem dobra odpowiedź: RZĄD DA. Ma z czego. Nasi „kochani” politycy uchwalili przez ostatnie kilkanaście lat takie multum rozmaitych danin publicznych (podatków, akcyz, opłat), na ekstremalnie szerokie spektrum szczytnych (a jakże) celów, że zbierają rok w rok całkiem niezłą sumkę. Pieniądze te są wydawane w sposób skandaliczny, na szereg celów zupełnie zbędnych a najczęściej po prostu tam, gdzie dana grupa polityków ma swój, lub swojego elektoratu interes. Wystarczy ukrócić radosne rozdawnictwo tych wszystkich Tusków, Kaczyńskich, czy innych Napieralskich (że o małym spryciarzu Pawlaku nie wspomnę), a pieniądze na okres przejściowy podczas reformy ubezpieczeń społecznych się znajdą. Nie obejdzie się bez szeregu prostestów (zapewne spektakularnych) różnorakich grup interesów, zdeterminowanych utrzymać obecne chore status quo. Ale rząd silny moralnie i jasno prezentujący swoje racje milczącej grupie elektoratu (tej która zajęta jest pracą i płaceniem podatków zamiast kombinatorstwem i prostestami) nie powinien mieć najmniejszych problemów z przecięciem tego śmierdzącego wrzoda raz i na (miejmy nadzieję) na zawsze.
Czy znajdą się tacy odważni? A czy nasi politycy mają jaja? Oczywiście że nie! To nędzne kreatury myślące tylko o tym jak tu utrzymać się u żłobu i nie dać się zepchnąć kumplom z partii na margines, czyli tam gdzie profity są mniejsze. Z takimi politykami nie ma szans!
Dlatego MUSICIE zmienić głos. Zanim postawicie na kogoś krzyżyk na karcie do głosowania zadajcie sobie trud sprawdzenia jakie poglądy głosi dany kandydat i jego partia. A jeśli była już ona u władzy, to czy wywiązała się z danych obietnic. Tylko tyle a jak bardzo jest to ważne! Nie można, po prostu nie wolno sugerować się emocjami czy tym jak dana partia wypada w TV. Czy jej kampania wyborcza bardziej nam się podoba, czy piosenka wyborcza lepiej wpada w ucho… Liczy się tylko zimna kalkulacja: czy powierzył bym przedstawicielowi tej partii swoje pieniądze? Czy mogę ufać, że mnie nie okradnie?
Zastanówcie się!