Towarzysz Kaczyński
Kadencja Lecha Kaczyńskiego potrwa jeszcze aż:
Niestety.
Podczas niedawnej wizyty premiera Federacji Rosyjskiej, Włodzimierza Putina, nasz prezydent dał serię dowodów na kompletny brak zdolności dyplomatycznych. Jego brat mu dzielnie wtórował. Odnoszę wrażenie, że LechKaczyński po prostu bardzo chciał błysnąć czymkolwiek, żeby wyjść z cienia w jakim niewątpliwie się znalazł przez swój brak komunikatywności i napuszone wypowiedzi. No i wyszło jak zwykle. Jedyne co Kaczyńskim wychodzi z ust niemal samoczynnie, to bezpardonowe ataki. Na kogokolwiek kto się nawinie. 1 września postawili poprzeczkę wysoko: oberwało się Putinowi. Skompromitowali się w moim odczuciu ostatecznie.
Za to Donald Tusk brylował przed kamerami i wykorzystał maksymalnie szansę jaką dała mu okazja do pokazania się w towarzystwie szefa jednego ze światowych mocarstw.
Ale wróćmy do braci nikczemnej postury. Prezydent brnie fatalnie dalej i dał dziś tego popis wśród górników (gazeta.pl):
Prezydent Lech Kaczyński jest przekonany, że dziedziny strategiczne – takie jak górnictwo i energetyka – muszą pozostać pod kontrolą państwa. Jak mówił w czwartek podczas uroczystości w 29. rocznicę podpisania porozumienia w Jastrzębiu Zdroju, „nie oddaje się pereł w koronie”.
„Ci, którzy sądzą, że Polska może funkcjonować bez jedynego surowca energetycznego, którego ma pod dostatkiem, czyli węgla, mylą się bardzo. Ci, którzy sądzą, że dobrze by było kopalnie prywatyzować, też mylą się bardzo” – powiedział L. Kaczyński. (…)
Już wcześniej było wiadome, że Lech to „ten bardziej na lewo” z Kaczyńskich, ale tak wyraźnej deklaracji za socjalistyczną, scentralizowaną gospodarką z jego ust jeszcze nie słyszałem. Oczywiście nie raz zdarzało się panu Kaczyńskiemu wypowiadać różne lewicowe brednie, na przykład wtedy kiedy wychwalał niesprawiedliwy, progresywny podatek dochodowy, ale ta deklaracja stawia go w jednym rzędzie z takimi światowymi przywódcami jak Hugo Chavez, czy Fidel Castro.