Miliony Wałęsy

Lech Wałęsa dzień za dniem bardziej się pogrąża. Robi absolutnie wszystko żeby coraz więcej osób zwracało uwagę na jego przeszłość. A że jest ona niejasna nie można mieć już absolutnie żadnych wątpliwości… Ja mam na temat LW własną teorię: w mojej opinii Wałęsa rzeczywiście rozpoczął swoją współpracę z SB w latach 70-tych ubiegłego wieku. Jak długo owa współpraca trwała – tego się zapewne długo nie dowiemy. Jakie decyzje Wałęsy były podejmowane pod wpływem sugestii jego opiekunów – to pozostaje na razie zagadką… Różne źródła podaję w tych kwestiach bardzo różne informacje. Ważniejsze w ocenie osoby Lecha jest to, jak On traktował tę współpracę – otóż w mojej opinii Wałęsa, jako osoba ewidentnie niskiej inteligencji, niezbyt panował nad tym kto go otacza, kto jest „swój”, a kto „wróg”, które decyzje będą korzystne dla „sprawy”, a które spowodują wielkie szkody, czy umocnienie strony komunistycznej w Polsce. Wałęsa dał się prowadzić niczym małe dziecko i najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, że we własnym odczuciu jego postawa jest krystalicznie czysta a osiągnięcia wielkie… Wałęsa naprawdę sądzi, że sam, osobiście, pokonał cały komunizm, nie tylko w Polsce ale w ogóle…

Teraz Wałęsa odgraża się, że „poda wszystkich oszczerców do sądu” i zażąda od nich „po milionie euro”… Przypominają się przy okazje inne „Miliony Wałęsy”… Pierwszy milion to oczywiście milion dolarów (w dzisiejszych pieniądzach to będzie zapewne z 10 milionów złotych), które Wałęsa zainkasował za prawa do sfilmowania swojej biografii od Amerykanów. Jakiś czas temu miała miejsce całkiem poważna nagonka na Wałęsę, który nie zapłacił od tej kwoty żadnego podatku… Oczywiście wszystko rozeszło się po kościach, jak to zawsze w Polsce… Kolejne milony, a dokładnie sto milionów złotych – to kwota jaką przed wyborami prezydenckimi obiecał Lech Wałęsa „każdemu Polakowi”. Jak zwykle – wyszło na to, że nie „sto milionów”, a znacznie więcej, i nie „każdemu”, a wybrańcom. Reszta musiała się zadowolić ochłapami z NFI…

To obcowaniu z milionami musiało jakoś wpłynąć na psychikę „legendarnego przywódcy Solidarności”, bo obecne „milion euro” zadośćuczynienia musi skądś się brać. Ciekawe, ile będą warte akcje Wałęsy po opublikowaniu owej mitycznej książki IPN-u. Osobiście nie stawiał bym na nie nawet funta kłaków.