Puch marny
Jaka siła wprawia w ruch znany nam Świat? Oczywiście KOBIETY. Cała współczesna cywilizacja wywodzi się z chęci naszych praprzodków do zdobycia najwspanialszej samicy. Żeby to osiągnąć samiec musiał być lepszy (sprawniejszy, silniejszy, zdrowszy, bardziej inteligentny) niż jego konkurenci. To prawda oczywista i, co ważne, niezmienna od tysiącleci. Dlaczego zatem od kilkudziesięciu lat coraz większe wpływy zdobywa marginalna grupka szaleńców, chcąca odwrócić bieg spraw? Czyżby równiej w tej dziedzinie działało Prawo Kopernika?
Oto dwa dziwactwa z ostatnich dni:
Królestwo Hiszpanii było do niedawna „zaściankiem Europy”. W czasach kiedy Polska nie marzyła jeszcze o tym, żeby być pełnoprawnym członkiem Wspólnot Europejskich, kraj ten uchodził za jeden z najbardziej „zacofanych” ówczesnej „dwunastki”. Od tego czasu dużo się zmieniło, a chyba dla kontrastu Hiszpania postanowiła przodować w światowym idiotyzmie, zwanym dla niepoznaki „polityczną poprawnością”. Obecnym premierem Jego Królewskiej Mości Jana Karola I jest, z woli poddanych oczywiście, JE Józef Ludwik Zapatero – socjalista. Pan Zapatero po wygraniu wyborów w 2004 roku postanowił skończyć z zaściankowością swojej ojczyzny. No… zdecydowanie mu się to udało. Przez ostatnie lata płyną z tamtąd co i rusz nowiny tak śmieszne, że aż straszne… Zapatero usunął ze szkół religię (to akurat dobrze), zezwolił na zawieranie przez homoseksualistów „małżeństw” i „adopcję” dzieci (to chore!), wycofał hiszpańskich żołnierzy z Iraku, otwarcie wspomaga zarówno dyktatora Wenezueli – Chaveza, jak i dyktatora Kuby – Castro, jest wiceprzewodniczącym Międzynarodówki Socjalistycznej (że też taki twór jeszcze istnieje!), a także wprowadził system „parytetów płciowych” w administracji, czy zarządach spółek. Zmusza on do zatrudnienia osób nie z powodu ich przydatności na danym stanowisku, ale z powodów ich płci. Jako pierwszy feminista w „Unii” sam daje przykład – 9 z 17 stanowisk ministerialnych w rządzie hiszpańskim zajmują „ministerki”. A jedna nawet jest Ministerką Obrony (aplauz!) i do tego ostentacyjnie obnosiła się ze swoją brzemiennością (spazmy i jęki zachwytu na politycznie poprawnej widowni).
Niedawno pani Carme Chacón (bo o niej mowa) w końcu powiła potomka i ciekawe czy nowa seria zdjęć obrazująca jej pracę wśród dzielnych hiszpańskich żołnierzy będzie obfitować w widoki słodkiego bobasa karmionego matczyną piersią? No chyba, że odwrócenie ról nastąpiło do końca i obowiązki mamy będzie pełnić pan Chacón. Śmieszny to kraj, gdzie za sprawy o kluczowym znaczeniu (obronność państwa!) odpowiada osoba przechodząca tak poważny stan jak ciąża! Toż ile procesów zachodzi w tym czasie w jej organizmie! Jak bardzo różne może podejmować decyzje zależnie od chwilowego układu buzujących w jej wnętrzu hormonów! Do prawdy nie jestem w stanie pojąć beztroski osób które do takiej sytuacji doprowadziły… Ale cóż. To są w końcu socjaliści, więc czego można wymagać…
A teraz małe interludium, co by od głupoty nie rozbolała was głowa. Dla przypomnienia – tak wygląda kobieta:
To oczywiście przykład nieco wyidealizowany, ale właśnie o to chodzi. A teraz do kompletu, dla zapominalskich, tak wyglądają mężczyźni:
Krótko: mężczyźni (na zdjęciu drugim) zajmują się wszystkimi nieprzyjemnymi, brudnymi, niebezpiecznymi, czy po prostu ciężkimi pracami, a ich celem jest wyłącznie zadowolenie (pod każdym względem) swoich kobiet (i ew. potomstwa). Kobiety (np. taka jak na zdjęciu pierwszym) dbają o to, żeby mężczyzna z radością podejmował wysiłek dbania o swoją kobietę. One wiedzą o co chodzi i nie trzeba im tego tłumaczyć dokładnie. Najważniejsze to pamiętać, że KOBIETY I MĘŻCZY¬NI się różnią. Tak zawsze było i tak być powinno. Wbrew wysiłkom niektórych „postępowców”.
Ważne: pisząc KOBIETY, mam oczywiście na myśli PRAWDZIWE KOBIETY. Czym różni się prawdziwa kobieta od kobiety nieprawdziwej? Hm… Najprościej zastosować definicję negatywną: wzorzec jaki próbują wykreować „Wysokie Obcasy” czy „Cosmopolitan”, zdecydowanie NIE odpowiada mojemu wyobrażeniu PRAWDZIWEJ KOBIETY. Więcej na ten temat innym razem.
A teraz drugie z dziwactw jakie miały miejsce w ubiegłym tygodniu:
Student wyrzucony z akademika za obcasy
Student z Koszalina został wyrzucony z jednego z wrocławskich akademików, ponieważ chodził w butach na wysokim obcasie – czytamy na portalu gazeta.pl.
25-letni Maciej przyjechał do Wrocławia żeby wziąć udział w happeningu organizowanym dziś na Rynku. Impreza, pod hasłem „Pociąg do dobrych butów”, ma pokazać, że kobiety i mężczyźni mogą ubierać się w podobne stroje.Buty na 10-centymetrowych szpilkach Maciej nosi od kilku lat, bo – jak mówi w rozmowie z „Gazetą” – czuje się wtedy mężczyzną wyzwolonym, którego nie ograniczają stereotypy…
Widzicie w jaki sposób szaleńcy starają się postawić Świat na głowie!? I nie chodzi mi wcale o tego zachwianego Macieja – to chorzy obłudnicy walczący o „polityczną poprawność” wmawiają młodym ludziom, że płeć to „stereotyp”, że być pederastą jest „fajnie”, że dziecko nie potrzebuje i ojca i matki, w końcu że ustalone przez wieki tradycji role społeczne to nic nie znaczące „przesądy”…
Na szczęście, są jeszcze trzeźwo myślący ludzie, którzy nie dają się zwieść fałszywym prorokom „postępu”. Ów „wesoły” student został przegnany z akademika przez Prawdziwe Kobiety – Kierowniczkę i Recepcjonistkę, które bez niczyich podszeptów, instynktownie wiedziały na co rozwydrzonemu bractwu studenckiemu można pozwolić, a co już jest przesadą. Brawo drogie panie!!!
Jak zwykle, kiedy zawodzą mężczyźni, sprawy muszą przejść w ręce (prawdziwych) kobiet.