Dziękuję Ci, Steve

Przyznaję, czasami byłem naprawdę zły na różne psikusy jaki sprawiał mi Mac OS X, niekiedy brakowało mi kompatybilności z niektórymi programami, czy brak najnowszych gier, ale zupełnie przypadkowo wyleczyłem się z wszelkich wątpliwości… Przez śmieszny w zasadzie splot okoliczności zostałem zmuszony do porzucenia w pracy mojego PowerMaca i przesiadkę na „nowoczesną” maszynę z MS Windows Vista. Nie żebym wcześniej nie miał do czynienia z Windows (używałem niemal wszystkich wersji, a mój pierwszy PeCet miał Windows 3.11 for Workgroups i 4 MB RAM), ale zamiana z dnia na dzień głównego komputera, przy którym spędzam co najmniej 6 godzin dziennie z wygodnego, stabilnego a co (dla mnie) najważniejsze estetycznie dopracowanego i spójnego systemu Mac OS X 10.5 Leopard na Windows Vista Ultimate ukazuje miażdżącą przewagę tego pierwszego. Vista powinna być podręcznikowym wręcz przykładem anty ergonomicznego projektowania. System jest przeładowany dublującymi się panelami kontrolnymi, a zmiana podstawowych ustawień wymaga przedzierania się przez kolejny pytające okienka, czasem powodujące skok na początek łańcuszka zapytań, co może niektórym dostarczać niekończącej się frajdy, ale mnie po prostu denerwuje.

Znacznie gorzej jest estetyką. Jestem przyzwyczajony do wizualnej prostoty i przejrzystości programów autorstwa Apple. Cały interfejs użytkownika jest renderowany sprzętowo poprzez Aqua – rozwiązanie programowe łączące PDF i OpenGL, co daje co najmniej dwie korzyści – system wygląda pięknie, jest precyzyjnie, jednolicie, budowany od strony programowej, każdy program wyświetla wyniki swojej pracy we własnym oknie/teksturze OpenGL, które jest renderowane bezpośrednio przez kartę graficzną i nie obciąża w ogóle procesora! Różnicę widać choćby po tym, jak wygląda przeglądarka systemowa Safari w wersji dla Mac OS X i dla Windows! Ten sam program i diametralnie różny efekt wizualny! Windows po prostu wygląda fatalnie, a do tego jest ślamazarne.

Dlatego, z ulgą otwieram mojego srebrnego MacBooka kiedy wracam do domu. Dziękuję ci, Apple.