Wujek Dobra Rada

Skip to content
Menu
  • 2006 > 2019
  • Archiwum WDR
  • Blog
    • Po mojemu
    • Wujek lubi
      • Kanon
      • Film PRL
      • Maszyny
      • Gadżety

Tag: Sikorski

BlogPosted on15 grudnia 201115 grudnia 2011

Proszalna strategia obronna

Minister Radosław „Radek” Sikorski dobrze wie, że nasze krajowe Siły Zbrojne przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy. Największa pozycja w budżecie MON to obsługa wojskowego systemu…

Czytaj dalej

Ostatnie teksty

  • Twitter w Polsce

    Polacy kochają Fejsbuka, tak jak kiedyś pokochali „Naszą Klasę”. Wszystko mający, wszech obecny serwis społecznościowy łączy miliardy ludzi na Świecie i co drugiego Polaka. Ale jest jeszcze inny, niezwykle popularny sposób podtrzymywania więzi społecznych w Internecie – Twitter. Choć używa go cztery razy mniej naszych rodaków niż FB, to można by rzec, że to serwis elitarny. Bo zaiste obsiadła go u nas lokalna szlachta: dziennikarze i politycy. Co ciekawe, kisząc się zasadniczo wyłącznie we własnym sosie, i jedni i drudzy są święcie przekonani, że to właśnie na TT toczy się społeczno-polityczne życie Polski. Swoje konta mają tu wszystkie instytucje państwowe, oraz każdy szanujący się pismak internetowy, bloger polityczny, jutubowy masakrator, czy redaktor choćby gminnego pisma (lub czasopisma). Ci pierwsi zajmują się praktycznie wyłącznie własnym pijarem – czyli prezentowaniem swojej działalności jako rzeczy absolutnie kluczowej dla funkcjonowania naszego państwa, sprawowanej przy tym przez najwyższej klasy fachowców, całkowicie charytatywnie, w pocie czoła, za darmo, z pożytkiem dla każdego, a przede wszystkim dla dzieci, samotnych matek i emerytów rencistów. Liczą tutaj oczywiście na wdzięczność tak szczodrze przez nich obdarowywanego ludu, którą wykazać należy przy wyborczej urnie. Smutne jest to, że nikt nie ma odwagi powiedzieć tym ministrom, premierom i prezydentom, że tak naprawdę wszystkie ich wysiłki trafiają jak krew w piach. Bo odbiorcami nie są wcale rzesze potulnych jak baranki wyborców, lecz raczej hordy internetowych trolli, zgraja zblazowanych medialnych wyjadaczy i (w najlepszym wypadku) garstka redaktorów z zaprzyjaźnionych (czyli najczęściej pośrednio opłacanych przez rząd) gazet i ich internetowych portali. W konsekwencji każdy niemal wpis np. niezmiernie tu aktywnego premiera Morawieckiego, to pean na cześć jakiegoś populistycznego ruchu rządu, na przykład: https://twitter.com/PremierRP/status/1209125757974466560?s=20 a pod nim masa bluzgów (tutaj akurat i tak dosyć lajtowych): Nie ma to żadnego efektu, nie przekłada się na żadną zmianę preferencji wyborczych elektoratu, a przecie jest to jedyny powód, dla którego nasi Umiłowani Przywódcy prowadzą te wszystkie twitterowe profile. Wszelkie treści przez nich prezentowane stają się tylko okazją do mniej lub bardziej uszczypliwych komentarzy, albo (najczęściej mało kreatywnych) memów. Z drugiej strony siedzą sobie tzw. dziennikarze i wspinają się na wyżyny własnej złośliwości, żeby jeszcze mocniej, jeszcze celniej przypierdolić swoim ulubionym politycznym przeciwnikom. Ponieważ zasady TT zmuszają ich do zwięzłości wypowiedzi, to (w ich mniemaniu) idealny tłit musi w kilku słowach zmieszać przeciwnika z błotem, nie zostawiając żadnej wątpliwości co do ostateczności filipiki, po której druga strona ma się nie pozbierać i zamknąć (w danym temacie) raz, na zawsze. Polski polityczny Twitter, jest więc zatem areną nieustannej eskalacji charakteru wypowiedzi. Narasta tu zwykłe chamstwo, nie liczenie się z żadnymi faktami, dobrym smakiem, czy szczątkową choćby kulturą. Co i raz okazuje się, że można więcej, mocniej i bez owijania w bawełnę walić przez łeb. Pretorianie drugiej strony odpowiedzą oczywiście ogniem, ale dla wytrawnego gracza w tłity, to tylko zachęta do jeszcze grubszej reakcji… I tak sobie spędzają czas – Anno Domini 2019. Z jednej strony darmozjady na politycznych stołkach, a z drugiej wataha tzw. ludzi pióra, mająca się za narodowe autorytety od spraw społecznych i polityki. Jedni drugich szczerze nienawidzący, jednak żyć bez siebie nie w stanie. A zwykły człowiek musi im całą tę zabawę fundować. Tak to właśnie jest.

  • XXX

    Połowa Polski świętowała wczoraj trzydziestą rocznicę (częściowo) wolnych wyborów. Moment, kiedy upadek PRL-u okazał się nie do uniknięcia. Osoby odpowiedzialne za stan państwa nie widziały już innego wyjścia, niż podzielić się władzą z ludźmi z zewnątrz własnego, od kilkudziesięciu lat zamkniętego, kręgu. Nastąpiły tajne negocjacje w podwarszawskiej Magdalence, ze starannie wyselekcjonowanymi opozycjonistami. Później teatrum pod tytułem „Okrągły stół”, no i wybory 4 czerwca 1989 roku. To już historia. Postacie ją rozgrywające są dziś różnie oceniane, kulisy nie wszystkich wydarzeń są dziś w pełni znane, a wiele decyzji podjętych w tamtym czasie po obu stronach barykady, wydaje się co najmniej kontrowersyjna. Nie o tym jednak chciałem dziś napisać. Historia jest ważna, ale dosyć już rozdrapywania ran. Polacy są mistrzami patrzenia na swoje miejsce w Świecie, przez pryzmat czasów zaprzeszłych, podczas gdy tak naprawdę liczy się tylko i wyłącznie to, co jesteśmy w stanie osiągnąć tu i teraz. I ta teraźniejszość powoduje u mnie obawę co do przyszłości. Zwłaszcza po ostatnich wyborach. Trzydzieści lat to sporo czasu. To całe pokolenie Polaków urodzonych, wychowanych i usamodzielnionych w post-komunistycznej ojczyźnie. Ludzi, którzy uznają wolność za coś zupełnie oczywistego. Kobiety i mężczyzn, dla których opowieści o tym jak to było za Gierka, czy Jaruzelskiego, to historia tak zamierzchła, jak dla mojego pokolenia wspomnienia z czasów II wojny światowej. A jednak łapie mnie za gardło prawdziwa trwoga, gdy widzę jak bardzo, wiodąca część polskiego społeczeństwa ma umysły zatrute komuną. Jak strasznie nie wie, co to jest Wolność. Właściwie można by ten tekst skończyć jednym zdaniem, pokazując jak niska jest świadomość uczestniczenia w układzie niewolniczym, gorszym chyba niż znane ze szkoły obowiązki pańszczyźniane z okresu średniowiecza, gdyby każdy pracujący Polak zdawał sobie sprawę z tego, że przez pierwszą połowę każdej swojej dniówki haruje nie na swoją wypłatę, tylko na państwo, które dodatkowo zabierze mu z pozostałych 50% zarobku jeszcze 20-30% w podatkach, pobieranych przy każdej kasie sklepowej (na co nawet dostaje pokwitowanie, w postaci paragonu!), czy rachunku z gazowni, elektrowni, albo od dostarczyciela Internetu. Co może być większym dowodem na to, że ludzie godząc się na taki stan rzeczy, mają w głowię komunę? Znalazłem coś banalnego, ale nie dającego mi spokoju… Z okazji wyżej wspomnianej rocznicy, miasto Gdańsk (będące w końcu kolebką Solidarności), ogłosiło konkurs na pracę graficzną mającą zinterpretować słowo „wolność”. Najwyżej ocenione dzieła można obejrzeć w artykule zamieszczonym na portalu Polityki, w tekście „30 lat wolności na plakatach młodych polskich artystów”. Na górze tej strony, widzicie fragment pracy, która zajęła drugie miejsce. To obraz autorstwa Jagny Wróblewskiej, pod tytułem „XXX”. Przedstawia on trzy postacie, cieszące się nieskrępowaną WOLNOŚCIĄ przebywania zupełnie nago na plaży, których sylwetki układają się w trzy litery X – jak „30” zapisane na sposób starożytnych Rzymian. W taki oto, najbardziej prosty, organiczny wręcz, pierwotny niemalże sposób, postanowiła wyrazić swoją radość z trzech dekad WOLNOŚCI Autorka. Wielkie brawa, jestem pod wrażeniem skojarzenia. Chylę czoła umiejętności pokazania tak wiele, tak skromnymi środkami artystycznymi. Jednak takie ujęcie tematu spotkało się bezpardonową krytyką… no kogóż by inaczej? Polityka oczywiście: https://twitter.com/Cenckiewicz/status/1135181893354369025 Najgorsze są jednak komentarze: https://twitter.com/WosztylArtur/status/1135237130123431936 https://twitter.com/KingaF73196054/status/1135212129492045826 https://twitter.com/MaleHammer/status/1135862819826651136 I tak dalej, i tym podobnie… Plemię PiS, podjudzone przez jednego ze swoich przewodników, zionie jadem nienawiści. Jak to będzie za kolejne dziesięć lat? Czy nastąpi kiedyś nowe Odrodzenie? Czy ludzie zauważą, że żyją w kraju urządzonym niemal jak obóz pracy przymusowej? Stosunkowo luksusowy, ale taki, w którym każda niesubordynacja wobec kierownictwa, albo uchylanie się od obowiązku harówki karane są z pełną surowością i z najwyższym wymiarem kary? Czy będą w stanie pojąć, że ich WOLNOŚĆ będzie dopiero wtedy prawdziwa, gdy SAMI będą mogli decydować na co wydadzą zarobione przez siebie pieniądze? Czy zaznają w tym czasie choć raz wielkiego uczucia WOLNOŚCI, jakie daje obcowanie z dziewiczą przyrodą, w ciepły letni dzień, na jednej z bałtyckich dzikich plaż, zupełnie NAGO? Uczucia, które działa na oczyszczenie umysłu lepiej niż jakakolwiek medytacja, egzotyczne zabiegi medyczne, czy wyrafinowane układy ćwiczeń. Wolność jest w zasięgu ręki. Zacznij od zdjęcia majtek. W końcu nago wszyscy są NAPRAWDĘ RÓWNI.

  • Najwierniejsi z miernych

    „Wierność me imię, Mierność zawołanie” – takie motto powinna umieścić narodowo-socjalistyczna „PiS” w swoim godle. Dzisiejsza roszada personalna na szczytach władzy naszego nieszczęśliwego kraju jest dobitnym dowodem na prawdziwość tej sentencji. Jedne miernoty zastąpiły drugie i doprawdy nawet wyjątkowo spostrzegawcze osoby będą mieć problem, żeby autorytatywnie móc stwierdzić, czy taka zmiana to kolejna „dobra zmiana”. Pod przewodnictwem premiera Morawieckiego Polska powtarza co raz szybciej kolejne błędy poprzedników sprzed czterdziestu lat. Każdy jeden z błędów… I niestety tak jak wtedy, tak i teraz finał będzie bolesny i kosztowny. Ponownie tylko dla zwykłych obywateli, a nie dla rządowych miernot, niestety. A wszystko to dlatego, bo ponad zaprezentowanym dziś kolejnym „zwartym szeregiem” partyjnych miernot, stoi mroczny zakon kilku osób, które mentalnie tkwią głęboko w latach 60-70 ubiegłego wieku. Oczywiście z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Kaczyński znalazł sobie mogącego uchodzić jeszcze za „młodego”, niewątpliwie ambitnego i zaprawionego w korporacyjnych podchodach pupilka i uznał, że tyle nawiązania do współczesności wystarczy. Nowoczesny wizerunek Morawieckiego ma zrównoważyć skok w przeszłość, jaki dokonuje nasz kraj pod ich rządami. Zamiast wyprzedzać trendy i być w awangardzie postępu, co jak pokazują liczne przykłady daje zazwyczaj pozytywne skutki i wydaje się być jedynym wyjściem dla naszej umęczonej licznymi patologiami gospodarki, towarzyszom z PiS marzy się odrodzenie Polski w kształcie z międzywojennego dwudziestolecia. Z kompletem tamtego ustroju wad i jak się wydaje, z żadną z jego nielicznych zalet. Zmiana urzędników nie wpłynie absolutnie na nic, kiedy rządzi nimi niezmiennie ten sam mózg, tkwiący głową w PRL. Doprawdy całkiem kusząca wydaje się opinia mówiąca o tym, że całe to przemeblowanie było tylko po to, żeby utrudnić zespołowi Roberta Górskiego pracę nad kolejnym sezonem „Ucha Prezesa”. I śmieszno i straszno. Dobranoc drogie dzieci…

  • Wam kury szczać prowadzać, Frasyniuk!

      Reżimowe media smażą od kilku dni Wałęsę, o którym wiadomo jest już właściwie wszystko od lat co najmniej paru. Opiniotwórczy spin-doktorzy mają jednak nadzieję owym roastem przykryć nieco kolejne porażki rządu Dobrotliwego Wodza i jego pomagierów. Na krótką metę może i da to nieco oddechu towarzyszom z PiS, ale ile można jechać na Bolku? Spuśćmy raczej zasłonę milczenia na tego nieszczęśliwego człowieka. Nie zanosi się ani na to, żeby on sam przeprosił za swoje wszystkie sprawki, ani żeby jego niepoprawni poplecznicy spuścili już z tonu. Pomiot post-solidarnościowy ujada bowiem tak zajadle, że słuchać hadko. Szczekanie byłego działacza Solidarności Frasyniuka wydaje się najbardziej doniosłe: Michał Gostkiewicz: Jak się pan czuje z tym, że potwierdzono autentyczność podpisów Lecha Wałęsy na dokumentach „TW Bolka”? Władysław Frasyniuk: – Gdyby był taki dokument, w którym Lech Wałęsa napisałby „kocham pana, panie Jaruzelski, Lech Wałęsa”, to w niczym nie zmieniłby polskiej historii. W niczym! Chcę, żeby wszyscy mieli świadomość, że gdyby nie było Lecha Wałęsy w latach 80., to nie byłoby tej wspaniałej „Solidarności”. I ta część Europy, która dziś się nazywa „Środkową”, pewnie pozostawałaby „Wschodnią”. Ilekroć słyszę, lub czytam tę ludzką mendę uzurpującą sobie prawo do pouczania wszystkich od prawa do lewa, na każdym temat i z byle okazji tylko z racji tego, że był kiedyś wśród tych, których namaściła poprzednia komuna do roli „konstruktywnej opozycji”, to czuję niesmak graniczący z mdłościami. Nie, panie Frasyniuk! Nie masz pan jak zwykle racji! Niczego MY zwykli ludzie, nie zawdzięczamy Wałęsie! To tylko WY gloryfikując i odrealniając sposób przejęcia przez WASZ obóz władzy, wmawiacie wszystkim, że nie było innej drogi! Gówno prawda! Wbrew temu co z uporem maniaka powtarza Wałęsa, to nie on w pojedynkę „odzyskał niepodległość”, ani nawet nie dokonała tego klika doradców „Solidarności”. Możesz sobie Frasyniuk pierdolić jak długo chcesz, ale nikt rozsądny nie przytaknie twierdzeniu, że najlepsze czym pochwalić się mógł w owym czasie 38 milionowy Naród, to Lech Wałęsa. Bądźmy poważni. To właśnie jemu (a właściwie wianuszkowi jego mitotwórców), postanowiła pokojowo przekazać część władzy poprzednia komuna, bo go dokładnie znała, bo miała na niego papiery (jak na większość magdalenkowych „autorytetów moralnych”) i była pewna, że będzie nad tym procesem panować. I wiele się nie pomylili. Bo to WY pozwoliliście poprzedniej komunie uwłaszczyć się na naszym wspólnym majątku. W zamian za zewnętrzne znamiona władzy pozwoliliście starym komuchom spokojnie (i w dostatku) doczekać swych dni. Ale jeszcze gorsze jest to, że wasze ograniczone horyzonty umysłowe nie potrafiły sprostać wyzwaniom współczesnego Świata. Cóż, zaprawieni w waszej (pożal się Boże) „konspiracji”, nie byliście w stanie choćby spróbować stać się awangardą myśli liberalno-wolnościowej w Europie. Zamiast skoku do przodu, zadaliście NAM bolesny cios w brzuch, wciskając na siłę skompromitowane ideały zgniłej zachodniej socjal-demokracji… To dzięki wam mamy dziś w Polsce powtórkę z PRL. To dzięki wam ciągniemy się w ogonie Europy, choć posiadamy wszelkie warunki do tego, żeby jej raczej przewodzić. Wy po prostu inaczej nie potraficie. Jesteście skażeni komuną. Knuciem, kombinowaniem, podsłuchem, inwigilacją, nakazem, donosem, partyjniactwem, kolesiostwem, oszustwem, przekupstwem, kłamstwem… Z wami na czele Polska nigdy nie dojdzie do dobrobytu i bezpieczeństwa. I nawet nie próbuj, Frasyniuk, odżegnywać się od dzisiejszej władzy Dobrotliwego Wodza Jarosława Kaczyńskiego i jego kliki – to twoje plemię, to twoja krew, to twój plugawy etos. Tak długo jak wasza banda będzie mieć wpływ na losy Polski, tak długo nie będzie tu dobrze. Spierdalaj!  

  • Dogonimy, przegonimy!

    Towarzysze z szajki rządzącej Polską okrzepli już nieco. Umościli się na swoich stołkach, okopali na zajmowanych stanowiskach. Co bardziej ostrożni uzbroili się w żelazne haki na konkurentów aspirujących do zajmowanych przez siebie funkcji. Władza się uRZĄDziła. Jak powiedział tow. Morawiecki: Będziemy rządzić przynajmniej trzy kadencje. Sądzę, że tutaj akurat można mu wierzyć. Jego korpo-umysł precyzyjnie ocenił ile jeszcze wytrzyma Polska gospodarka, ile można jeszcze wycisnąć z Polaków. Jak wiele jeszcze potu, krwi i pieniędzy da się nam zabrać. Jak widać droga przed nami długa i bolesna. Ale czy może być inaczej kiedy kraj nasz zmierza w kierunku totalitarnego socjalizmu tak szybko, jak chyba NIGDY wcześniej? Właśnie poznaliśmy prawdziwy powód likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa (pisałem o tym tutaj: Obradowało plenum Polskiej Zjednoczonej Prawicy Socjalistycznej). Wcześniej zapodane ciekawskiej tłuszczy powody okazały się zwykłym mydleniem oczu, gdyż dziś wprost powiedziano, że chodzi o zwykły podział łupów. Zamiast jednego „Janusza” gospodarki, który zarządzał przedsiębiorstwami państwowymi, mamy teraz ich całą zgraję, bo rozparcelowano je po wszystkich niemal rządowych gabinetach, tak aby każdy pisowski przydupas dostał jakiś smakowity kąsek: Minister energii będzie nadzorować 42 podmioty. Wśród nich jest KGHM, Enea, Energa, Lotos, Orlen, Tauron, Huta Łabędy, JSW, Kompania Węglowa, PGE, PGNiG, PAK, Siarkopol. Jedenaście spółek znajdzie się w zarządzie resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, m.in. Dalmor, Polska Żegluga Bałtycka, Stocznia Szczecińska Porta Holding, Stocznia Szczecińska Nowa, Stocznia Gdynia, Stocznia Gdańska. Minister infrastruktury i budownictwa obejmie zarząd nad 47 spółkami, w tym nad: Pocztą Polską, Polskim Holdingiem Nieruchomości, PKP, PKP PLK, licznymi PKS-ami. Ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego będą podlegać m.in. Polskie Radio, TVP, PAP. Minister obrony narodowej weźmie w zarząd ponad 20 spółek, w tym: Mesko, Hutę Stalowa Wola, Stomil-Poznań, Polską Grupę Zbrojeniową, Polski Holding Obronny. Kilkanaście spółek będzie w gestii ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Na liście są regionalne giełdy rolno-towarowe, ale także Krajowa Spółka Cukrowa. Ponad 240 podmiotów będzie zarządzane przez ministra rozwoju i finansów. Wśród nich są: PKO BP, PZU, PLL LOT, GPW, Totalizator Sportowy, Grupa Azoty, Agencja Rozwoju Przemysłu, Cefarm, H. Cegielski, Huta Ostrowiec, Polski Fundusz Rozwoju. Zgodnie z rozporządzeniem pięć spółek będzie podlegać ministrowi sportu i turystyki, to m.in. Gliwicka Agencja Turystyczna, PL.2012 +, Polska Agencja Rozwoju Turystyki. Minister spraw wewnętrznych i administracji obejmie tylko jedną spółkę – Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych, a minister zdrowia jedynie Specjalistyczne Centrum Medyczne z siedzibą w Polanicy-Zdroju. Łącznie państwowych firm mamy na dziś 432. Czterysta trzydzieści dwie firmy w naszym kraju, najczęściej narodowi monopoliści, z produktów których zmuszeni są korzystać wszyscy Polacy, są w zarządzie zmieniającej się co kilka lat szajki nieudaczników życiowych! Bandy spryciarzy, którzy swoje posady zawdzięczają nie wybitnym kwalifikacjom, doświadczeniu biznesowemu, czy choćby inwestowaniu w daną firmę własnego kapitału, tylko układom z aktualną mafią rządową. O tym jak wybiera się członków rad nadzorczych firm z rządowego portfela dowiedzieliśmy się wiele z podsłuchów zainstalowanych przez złych ludzi w jednej z prestiżowych warszawskich restauracji. Mówiono tam wprost, jak się zostaje posadzonym na złotym stolcu i komu trzeba wcześniej zrobić „łaskę”… Oczywiście sympatycy zakonu PiS zaraz powiedzą, że to był standard za poprzedniej „ekipy” i oczywiście U NAS nic takiego przejść nie może, ale wiemy dobrze, że to kompletna brednia i zaklinanie rzeczywistości. Zdążono już nawet ukuć odpowiedni termin dla nowej fali kolesiostwa i nepotyzmu: są to Misiewicze (choć jak sugeruje trzeci odcinek „Ucha Prezesa”, akurat w przypadku oryginalnego Misiewicza, może chodzić o innego typu zależność…). Wczoraj poinformowano o wykonaniu kolejnego kroku na drodze do umocnienia obecności Państwa w gospodarce. Jak wiadomo Dobrotliwy Wódz uwielbia wielkie, socjalistyczne budowy, będzie więc na nasz koszt realizować swoją wizję i tworzyć od nowa upadłą wiele lat temu stocznię w Szczecinie. Ma ona produkować jednostki dla Marynarki Wojennej. I promy… Kolejny garb na naszych plecach. A wyborcom to się podoba. No bo zauważenie, że biznes który prowadzony jest nie za swoje pieniądze, bez obawy o konsekwencje ewentualnego niepowodzenia, przez ludzi się na tym nie znających, najczęściej jest nieefektywny i przynosi wszystkim straty, przerasta możliwości rozumowania przeciętnego człowieka. A w demokracji rządzi głupota.

© Copyright 2023 – Wujek Dobra Rada
Allium Theme by TemplateLens ⋅ Powered by WordPress